Zawsze tryskający humorem, głośno rozprawiający, do końca posługujący w parafii w Ząbkach. Podano szczegóły pogrzebu.
Tylko dzięki jego opanowaniu nie doszło do większej tragedii. Mimo ran nadal prowadził samochód i dzięki temu wraz z trzema innymi misjonarzami uciekł napastnikom.
Kule trafiły w brzuch, jednak nie uszkodziły organów wewnętrznych. Po operacji przyjechał na rekonwalescencję do Polski. Kiedy tylko poczuł się lepiej - wrócił do Konga.
Pięć lat temu powrócił do kraju z powodu problemów kardiologicznych. Został skierowany do duszpasterstwa przy sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, ale problemy zdrowotne zatrzymały go ostatecznie w Warszawie.
Przebywał we wspólnocie pallotyńskiej w Ząbkach. Pracował w tamtejszym Sekretariacie Misyjnym pallotynów.
"Pomimo choroby, którą znosił cierpliwie, pomagał w pracy duszpasterskiej w parafii Świętej Trójcy" - piszą w pożegnaniu księża Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego.
Pogrzeb zmarłego misjonarza odbędzie się 9 maja w kościele Miłosierdzia Bożego w Ząbkach.