"W górę serca!" - woła sprzed bazyliki Świętego Krzyża. We wrześniu 1944 r. figurę zrzucili na bruk hitlerowcy, chcąc przetopić ją na potrzeby wojny.
19 lipca 1945 r. figura Chrystusa dźwigającego krzyż przed kościołem Świętego Krzyża w Warszawie została ponownie poświęcona. Wykonana z brązu postać umęczonego Chrystusa do dziś znajduje się na balustradzie schodów przed bazyliką Świętego Krzyża przy Trakcie Królewskim. W czasie Powstania Warszawskiego jej okolice były miejscem zaciętych walk polskiego podziemia z Niemcami.
We wrześniu 1944 r. Chrystus padł na bruk, stając się później jednym z symboli zagłady miasta. Zwalony z cokołu, leżący wśród gruzu na ulicznym bruku, Chrystus wyciągniętą do góry ręką nadal wskazywał niebo przechodniom. Po upadku powstania hitlerowcy zabrali figurę i wysłali ją do huty na Dolny Śląsk. Wiosną 1945 r. odnaleziono ją wraz z posągiem Kopernika na złomowisku, w rowie, obok odlewni metali kolorowych w Hajdukach Nyskich.
Oficjalnie przekazanie jej prawowitemu właścicielowi – parafii kościoła św. Krzyża w Warszawie – nastąpiło 22 lipca 1945 roku. Podczas ponownego poświęcenia obecny był także Bolesław Bierut.
– Znowu stanęli obok siebie ci, którzy stali "przez kilkadziesiąt lat: Chrystus i Jego kapłan. Kopernik – wskazujący niebo ziemskie, Chrystus – wskazujący niebo wieczne, nieziszczalne. Kopernik – głoszący nową prawdę o tym niebie doczesnym, Chrystus – głoszący nową prawdę o życiu człowieczym" – mówił w homilii ówczesny proboszcz ks. Leopold Petrzyk.
Głównym fundatorem figury był Andrzej hr. Zamojski, przyjaciel księży misjonarzy. Wykonał ją w 1858 r. młody adept Akademii Sztuk Pięknych, Andrzej Pruszyński – syn Antoniego, uczestnika powstania listopadowego, oraz Małgorzaty Katarzyny z Białkowskich. Dzięki temu dziełu otrzymał stypendium rządowe i w 1866 r. znalazł się w Rzymie. Tam kształcił się w Akademii św. Łukasza, którą ukończył w 1867 r., nagrodzony pierwszym złotym medalem w kategorii rzeźby.
Od 1858 r. figura Chrystusa z Krakowskiego Przedmieścia wlewała w serca warszawiaków wiarę i nadzieję. Pełne otuchy słowa: "W górę serca" miały w świecie pełnym trosk i kłopotów, zmartwień i cierpień, bólu i łez podnosić na duchu i podtrzymywać gasnące nadzieje w czasach niewoli, wojny, prześladowań i ucisku. W czasie carskiej niewoli była to pierwsza rzeźba-pomnik polskiego dłuta w Warszawie. Pomników poświęconych postaciom wybitnych Polaków lub wydarzeniom z naszej historii po powstaniu listopadowym w Warszawie wznosić nie było wolno. 40 lat później z popękanej u podstawy cementowej figury wykonano odlew z brązu.
Monumentalna, barokowa świątynia Zgromadzenia Księży Misjonarzy góruje dwiema wysokimi wieżami nad Krakowskim Przedmieściem. W kościele Świętego Krzyża modlili się królowie, prezydenci, kardynałowie i dowódcy, nuncjusz apostolski Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI, a w 1987 r. sam Ojciec Święty Jan Paweł II. W jednym z filarów znajduje się urna z sercem Fryderyka Chopina.
W czerwcu 1979 r. o tej figurze Jan Paweł II na ówczesnym pl. Zwycięstwa powiedział: "Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną, bez Chrystusa. Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu".