Przygarnęli pod dach, podali kromkę chleba. To cała ich wina. Czasem ginęli za to z całą rodziną, czasem pozostawili wdowy z dziećmi. "Zawołani po imieniu" to Polacy zamordowani w czasie II wojny światowej za pomoc udzielaną Żydom.
Do dziś Instytut Pileckiego odsłonił 14 kamieni z tablicami upamiętniającymi łącznie 36 osób w miejscowościach, od Podlasia po Małopolskę. „Zawołani po imieniu” to także historie rodzin, które po tragicznej śmierci najbliższych, przez całe dekady ponosiły niezwykle bolesne konsekwencje niemieckich zbrodni.
- Nasza, niemiecka, odpowiedzialność za barbarzyństwo narodowego socjalizmu nigdy nie przeminie. Niemcy przyznają się do swojej odpowiedzialności i nazywamy sprawców po imieniu. Pamięć musi trwać. Wiedza o tym, co się wydarzyło musi pozostać żywa. Rozliczanie zbrodni musi być kontynuowane. W ten sposób możemy przyczynić się do tego, że pamięć o ofiarach przetrwa. Tak jak pamięć o odważnych, którzy przeciwstawili się nieludzkiemu barbarzyństwu - mówił podczas odsłonięcia ekspozycji ambasador Niemiec Arndt Freytag von Loringhoven.
Na wystawie znalazły się zdjęcia współczesne i archiwalne, nagrania, skany dokumentów), jak i autentyczne przedmioty, które należały do zamordowanych, m.in. pasyjka z domu Franciszka Andrzejczyka, czy modlitewnik należący do rodziny Lubkiewiczów.
- Ci ludzie ocalili honor ludzkości. Tak jak trzeba zachowało się wówczas Polskie Państwo Podziemne i Kościół, ale przede wszystkim tysiące ludzi, których chcemy zawołać po imieniu – mówił w czasie wernisażu min. Piotr Gliński, podkreślając że rodziny zbyt długo czekały na ten moment sprawiedliwości. - Wszyscy Polacy czekamy zbyt długo na kwestię rozliczenia odpowiedzialności oraz rachunków moralnych i ekonomicznych, które nie zostały zamknięte po II wojnie światowej – dodał.
Wystawę można oglądać przy Krakowskim Przedmieściu 11, w siedzibie Instytutu Pileckiego, naprzeciwko pomnika kard. Stefana Wyszyńskiego.