Przygarnęli pod dach, podali kromkę chleba. To cała ich wina. Czasem ginęli za to z całą rodziną, czasem pozostawili wdowy z dziećmi. "Zawołani po imieniu" to Polacy zamordowani w czasie II wojny światowej za pomoc udzielaną Żydom.
„Zawołani po imieniu” to Polacy zamordowani w czasie II wojny światowej za pomoc udzielaną Żydom. Ich historie od marca 2019 r. zbiera Instytut Pileckiego.
– Moje serce krwawi całe życie. Nie da się tego pokonać i nie da się tego opowiedzieć, jak człowiek sam nie przeżyje – opowiada Cecylia Borkowska, córka Julianny i Stanisława Postków, którzy do sierpnia 1943 r. w Stoczku schronili 17 Żydów, uciekinierów z gett oraz obozu w Treblince.
Otwarta 2 października, w obecności przedstawicieli rodzin „Zawołanych po imieniu” przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego, ambasadora Niemiec Arndta Freytaga von Loringhovena oraz Monikę Krawczyk, przewodniczącą Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce, ekspozycja jest pierwszą wystawą opowiadającą przejmujące historie osób, które zapłaciły najwyższą cenę za dobro wyświadczone innym.
- Ratowali Żydów, choć groziła za to kara śmierci. Złamali porządek miłosierdzia. Przecież zawsze troszczymy się najpierw o rodziców i własne dzieci - jaki jest sens nie uratować nikogo? Jest tylko jedna odpowiedź, z Listu św. Pawła: wszyscy, którzy ponieśli śmierć, w dobrych zawodach wzięli udział, bieg ukończyli i wiary ustrzegli - mówiła min. Magdalena Gawin, wiceminister MKiDN, inicjatorka projektu "Wezwani po imieniu".