Z powodu obostrzeń związanych z pandemią uroczystość odbędzie się w późniejszym terminie. Jutro o 11.00 będzie sprawowana jednak uroczysta Msza św. odpustowa.
Wysoka wieża widoczna jest z trasy, którą codziennie pokonują dziesiątki tysięcy samochodów jadących na wschód, w kierunku Wyszkowa i Białegostoku. Do nowej świątyni prowadzą nieukończone schody. Sanktuarium czeka też na wrota, nagłośnienie, ołtarz, którego projekt przewiduje w centralnym miejscu kopię obrazu Matki Bożej Łaskawej. Sama posadzka granitowa w nawach i prezbiterium oraz stół ołtarzowy z ambonką to koszt prawie 800 tys. zł. Przez kilka lat parafianom służyła kaplica w domu parafialnym, która teraz stanie się minimuzeum Jana Pawła II oraz miejscem ekspozycji poświęconej Bitwie Warszawskiej.
Dzięki hojności i ogromnemu zaangażowaniu kilkunastu tysięcy osób powstała świątynia, która jest wotum za życie i pontyfikat Jana Pawła II oraz darem wdzięczności za ocalenie ojczyzny przed bolszewikami. Choć, rozpoczynając budowę, proboszcz nie marzył nawet, że będzie gotowa w roku 100. rocznicy urodzin papieża i jubileuszu Cudu nad Wisłą, już sam fakt, że udało się wznieść kościół tak szybko, z "wdowich groszy" tysięcy osób, parafian, ale także wiernych z całej Polski, jest dla niego wystarczającym powodem, by o nowej świątyni mówić: cud. Niezwykłe wydarzenia rozgrywają się też w życiu sanktuarium na co dzień. Ksiądz Ziółkowski nie prowadzi jeszcze regularnej księgi łask, ale skrzętnie notuje każdy przypadek uzdrowienia duchowego czy fizycznego. Takie świadectwa składane są często podczas Mszy św. za wstawiennictwem świętego patrona każdego 18. dnia miesiąca.
- Zastanawialiście się kiedyś, jak wielki trud podjęliśmy i jak wiele po nas zostanie? Nie możemy się jednak skupić tylko nad pomnikiem materialnym. Choć przed nami jeszcze bardzo dużo pracy, teraz jest czas, aby zadbać o swoją duszę, wrócić do źródeł - mówi swoim parafianom i pielgrzymom z całej Polski, którzy coraz częściej zaglądają do nowego sanktuarium św. Jana Pawła II.