Nowa kaplica ma podkreślić związek prymasa ze świątynią przy Krakowskim Przedmieściu i jego rolę w najnowszej historii Polski.
Projekt architektoniczny budowy kaplicy kard. Stefana Wyszyńskiego już na ukończeniu. Mam nadzieję, że w listopadzie złożymy go w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków i Urzędzie Miasta - mówi z radością ks. Robert Berdychowski, proboszcz bazyliki Świętego Krzyża, pokazując wizualizację.
Rzeźba prymasa wyjdzie spod dłuta Pawła Pietrusińskiego - tego samego artysty, który wcześniej wykonał kaplicę św. Jana Pawła II znajdującą się po lewej stronie przy wejściu do świątyni.
- Zależało nam, by obydwie kaplice nie tylko korespondowały ze sobą stylistycznie. Umieszczona naprzeciwko kaplicy dedykowanej świętemu papieżowi - w miejscu obecnie istniejącej kaplicy katyńskiej - kaplica kard. Wyszyńskiego będzie miała także wymowę symboliczną: podkreśli rolę dwóch wielkich Polaków w historii naszej ojczyzny i ich związek z naszą świątynią - mówi proboszcz.
Wykonana z marmuru rzeźba przedstawia kard. Wyszyńskiego w geście nauczania. - W kościele Świętego Krzyża sługa Boży w trzy kolejne niedziele - 13, 20, 27 stycznia 1974 r. - wygłosił słynne kazania, które z powodu poruszanych w nich zagadnień ("Homo Dei", "Homo oeconomicus" i "Homo politicus") odbiły się szerokim echem i nazwano je "Kazaniami Świętokrzyskimi" - wyjaśnia proboszcz.
Na bocznych ścianach kapicy zostanie zamieszczony biskupi herb prymasa oraz ryngraf z Matką Bożą upamiętniający Śluby Jasnogórskie. Materiały prasoweFakt ten przypomną także zaprojektowana do kaplicy ambona z wykutym w marmurze egzemplarzem kazań oraz wyryty w ścianie cytat z pierwszej z cyklu trzech słynnych homilii: "(...) Człowiek musi być wychowany po Bożemu!”.
- Chcemy przypomnieć tę prawdę, która jak podkreślał w kazaniach świętokrzyskich Prymas, jest fundamentem życia rodzinnego, społecznego, ekonomicznego i politycznego. W sytuacji, gdy przed naszym kościołem młodzi ludzie skandują obraźliwe hasła, podważające nie tylko wartość życia nienarodzonych, ale wzajemnego szacunku i w ogóle wartości chrześcijańskich, na których wyrosła cywilizacja nowożytnej Europy, nauczanie kard. Wyszyńskiego wydaje się być szczególnie aktualne –
Związek wynoszonego na ołtarze sługi Bożego z bazyliką Świętego Krzyża mają podkreślić słowa o miłości do ojczyzny. "Kocham ojczyznę bardziej niż własne serce i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla niej" - mówił wielokrotnie przed uwięzieniem kard. Wyszyński.
- Prymas traktował świątynię przy Krakowskiem Przedmieściu jak sanktuarium narodowe, które trwale wpisało się w historię Polski. Dlatego zaraz po uwolnieniu 4 listopada 1956 r. spotkał się tu z ludem stolicy, a w 1980 r. w wydanym przez siebie dekrecie ustanowił przy kościele Świętego Krzyża "Kościelną Redakcję Transmisji Mszy Świętej" - mówi ks. R. Berdychowski. - Słowa prymasa są także bezpośrednim nawiązaniem do znajdującego się w bazylice pobłogosławionego przed papieża Jana Pawła II Ołtarza Ojczyzny - podkreślającego swoją nazwą rolę kościoła Świętego Krzyża nie tylko dla Warszawy, ale i całej Polski.
Wzmiankę o śródmiejskiej świątyni można zaleźć w "Zapiskach więziennych". Więziony w Stoczku Klasztornym prymas pod datą 27 września 1953 r. wyraził żal i niepokój z powodu tego, że nie będzie mógł w wyznaczonym terminie wizytować śródmiejskiej parafii. "To jest prawdziwy »św. Krzyż«. Dotychczas nigdy nie zawiodłem terminu wyznaczonego. Szkoda mi księży misjonarzy, którzy tak starannie przygotowali się do wizytacji" - pisał prymas. Jeszcze przed uwięzieniem w kościele Świętego Krzyża w 1950 r. kard. Wyszyński udzielał święceń kapłańskich alumnom warszawskiego seminarium.
Pomysł, by w bazylice Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu powstała kaplica kard. Stefana Wyszyńskiego, pojawił się wraz z rozpoczęciem jego procesu beatyfikacyjnego. Kiedy rozpocznie się jego realizacja?
- Prace budowlane ruszą tak szybko, jak będzie to możliwe. Pierwszym etapem będzie przywrócenie przedwojennego kształtu tego miejsca, tzn. powiększenie przestrzeni. Jesteśmy uzależnieni od sytuacji związanej z pandemią i oczywiście możliwości finansowych - wyjaśnia proboszcz.