Wystawa w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej to zaledwie wstęp do opowieści o kobiecie, która wywarła ogromny wpływ na życie Kościoła kierowanego przez Prymasa Tysiąclecia.
Gdyby żyła, 16 grudnia obchodziłaby 100. urodziny. To właśnie z tej okazji członkinie Instytutu Prymasa Wyszyńskiego w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej zorganizowały wystawę „Jej siła w Maryi”, przybliżającą postać Marii Okońskiej – swojej założycielki. Jeśli potraktować ekspozycję jako zaproszenie na urodziny, czeka nas miła niespodzianka. Od progu z naturalnej wielkości fotografii, uśmiechnięta, ubrana w modną sukienkę i kierpce, wita zwiedzających sama jubilatka.
– Była przede wszystkim piękną kobietą. Zawsze zadbana, z modną fryzurą, elegancka, ale zarazem ciepła i normalna. Od pierwszego spotkania kazała do siebie mówić „ciociu” – wspominał podczas otwarcia wernisażu Piotr Kordyasz, przyjaciel Okońskiej.
O swoim życiu i ośmiu jego najważniejszych etapach m.in. dzieciństwie, młodości, nawróceniu i pragnieniu wyłącznej przynależności do Boga, idei odnowy moralnej narodu polskiego przez kobietę tzw. Miasta Dziewcząt i działalności w sodalicji, wspólnocie Ósemek, która dała początek późniejszemu Instytutowi Prymasa Stefana Kardynała Wyszyńskiego, działalności ewangelizacyjnej podczas Powstania Warszawskiego, pobycie w więzieniu i misji przy boku prymasa Wyszyńskiego, opowiada w pierwszej osobie sama bohaterka. Ekspozycja – składająca się z kilkunastu plansz, osobistych pamiątek i dokumentów – została przygotowana na podstawie pamiętnika, który po sobie zostawiła. W saloniku można obejrzeć fragment filmu „Spełniona w Maryi” w reż. Pawła Woldana, w którym sama jubilatka opowiada o sobie.
Śledząc karty z życia Marii Okońskiej, w przededniu beatyfikacji prymasa Wyszyńskiego, można wyraźnie dostrzec misję, jaką miała do spełnienia w ówczesnym Kościele. „Wiedziałam, że Prymas ma uratować Kościół w Polsce i naród polski mocami Maryi. Wiedziałam również, że ja osobiście i cały nasz zespół jest po to, aby ojcu w tej wielkiej sprawie dopomóc” – pisze we wspomnieniach Maria Okońska.
– Marysia była darem dla Kościoła. Śluby Jasnogórskie, peregrynacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, Wielka Nowenna – największe dzieła duszpasterskie, które można powiedzieć uratowały w czasach komunizmu wiarę w narodzie, a może i nawet polskość, nosiły ślady jej działalności. Myślę, że historia jeszcze wyraźniej to pokaże – zwrócił uwagę P. Kordyasz.
Obecna na otwarciu ekspozycji Agnieszka Kołodyńska z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego, nawiązując do tytułu wystawy, podkreśliła, że nie sposób mówić o Marii Okońskiej bez Maryi. Matkę Bożą odkryła i pokochała jeszcze jako młoda dziewczyna, podczas kolonii sodalicyjnej na Bukowinie. Od tamtej pory – jak pisała – „chciało jej się” wszystkim dawać Maryję. „Ogarnęło mnie jakieś święte, Boże szaleństwo! Maryja mnie porwała. To szaleństwo nigdy mnie już nie opuściło” – pisała we wspomnieniach. Z natchnienia Bożego realizowała idę „Miasta Dziewcząt” – programu wychowawczego odnowy moralnej kobiet. Podczas Powstania Warszawskiego wstąpiła w szeregi AK i organizowała punkty modlitewne – by nieustannie wołać do Boga o ratunek przez przyczynę Maryi. „Warszawa musi być ocalona Jej mocami. Ktoś musi o to błagać i żebrać” – wspomina.
W 1953 roku na Jasnej Górze organizowała nieustanne czuwania, modląc się o wolność dla uwięzionego prymasa i o zwycięstwo Matki Bożej. Była najbliższą współpracowniczką kard. Wyszyńskiego i jego duchową córką. Inspirowała kard. Wyszyńskiego do przygotowywania programu maryjnego dla Kościoła w Polsce – tekstu Ślubów Jasnogórskich i Wielkiej Nowenny. – Marysia była człowiekiem czynu, „gwałtownikiem”, który zdobywał niebo. Dlatego porywała za sobą innych, wkładając ogień w serce człowieka, z którym rozmawiała. Bardzo nam dziś tego ognia potrzeba, by zwrócić się do Matki Bożej i wołać o ratunek dla Polski – podsumowała Iwona Czarcińska, kuratorka wystawy, członkini Instytutu Prymasa Wyszyńskiego.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się