W parafii Ofiarowania Pańskiego modlą się przed nią m.in. chorzy na nowotwory. - Dotarły do mnie dwa świadectwa uzdrowienia - mówi proboszcz ks. Edward Nowakowski.
- Być może to znak, byśmy obchodząc tę uroczystość skromniej, zatrzymali się nad tym, co w koronacji najważniejsze - mówił kardynał Kazimierz Nycz w homilii. - Ze względu na śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, Bóg zachował Maryję, matkę ziemską Jezusa, od grzechu pierworodnego. To właśnie przeżywamy w uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Ale Pan Jezus, choć powrócił i zasiadł po prawicy Ojca, nie zostawił nas na tym świecie. Jest z nami jako Ukrzyżowany i Zmartwychwstały na tej barce świata, także wtedy, gdy ona się chybocze i kołysze. Jest z nami i trudno sobie wyobrazić, jak by wyglądało nasze życie, gdyby Jego nie było - mówił metropolita warszawski, wyjaśniając na czym polega królowanie Maryi. - Jej wiara i zaufanie do Boga było tak wielkie, że potrafiła wsparta jego łaską odpowiedzieć na słowa pozdrowienia anielskiego: "oto ja służebnica pańska". Wtedy odszedł od niej anioł i wszystko się zaczęło. Zaczęła się zapowiedziana przez Boga historia naszego zbawienia, naszego szczęścia obiecanego już w raju, realizowana przez Jezusa Chrystusa w jego Kościele. W tym Kościele Maryja jest matką, która stała pod krzyżem i jest królową. Wiemy doskonale, co znaczy w ustach Jezusa Chrystusa królowanie: powiedział to wiele razy, także Piłatowi, gdy mówił, że królestwo Jego jest nie z tego świata. Królować - znaczy: służyć. Maryja jest Służebnicą Pańską, dla Kościoła i dla każdego z nas. Nałożyć koronę to znaczy zobowiązać się do jeszcze większej służby. Im świat jest bardziej wrogi człowiekowi, im bardziej przypomina czasy ostateczne, tym bardziej potrzebne jest królowanie Boga, jego Matki i nasze, przez budowanie Królestwa Bożego, by służyć.
Kardynał Kazimierz Nycz podkreślił, że każdy, kto będzie klękał przed koronowaną figurą Matki Bożej z Lujan, powinien poczuć się przynaglony do dzieł miłości bliźniego.
- Wpatrywanie się w Maryję Królową powinno wyzwalać w nas wrażliwość i empatię, byśmy do głoszonej z ambony Ewangelii potrafili nieustannie dodawać świadectwo miłości, pokazywać wrażliwość, umiejętność dzielenia się zwłaszcza teraz, gdy wokół nas jest tylu potrzebujących - wskazywał metropolita warszawski.