W przeddzień 77. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego abp Józef Guzdek celebrował Mszę św. na pl. Krasińskich.
- W niezłomnej stolicy toczyła się walka na dwóch frontach: walka fizyczna z bronią w ręku i walka duchowa - wewnętrzne zmaganie się z samym sobą, aby w tym morzu zła i nienawiści pozostać dobrym człowiekiem - wyjaśnił. - Gdy wojsko niemieckie jak stado wilków otoczyło powstańców i ludność cywilną z zamiarem unicestwienia wszystkiego, co żyje, trzeba było niezwykłego heroizmu, aby się nie "zwilczyć", aby nie postępować w sposób niegodny człowieka - dodał.
Przypomniał, że w 77. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego "ponownie otwieramy tę niezwykłą księgę polskiego patriotyzmu pisaną cierpieniem i krwią". - Pragniemy szczególnie wspomnieć czyny, które budzą podziw i zdziwienie - dodał.
Zaznaczył, że w czasie "gdy Niemcy zgotowali piekło mieszkańcom walczącej Warszawy, nie zabrakło ludzi, którzy do końca pozostali wierni prawu miłości - nawet miłości nieprzyjaciół". - Nieśli oni pomoc, pielęgnowali chorych i rannych - postępowali zgodnie z nauczaniem Jezusa: "Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie" - powiedział arcybiskup.
Jako przykład takiej postawy podał śp. ppor. Wandę Zalewską-Zdun ps. Rawicz, która służyła jako sanitariuszka na Żoliborzu w II Obwodzie "Żywiciel" Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej, niosąc pomoc wszystkim bez wyjątku, także rannym Niemcom.