Przed Świątynią Opatrzności Bożej radosna atmosfera oczekiwania na nowych błogosławionych. Nie wszyscy się zmieścili.
Nieopodal stoją górale z Łopusznej k. Nowego Targu. Leszek Jankowski przyjechał z córkami, sześcioletnią Mają i 11-letnią Gabrysią.
- Jesteśmy związani z "Solidarnością", więc wczoraj czuwaliśmy przy grobie bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Kard. Wyszyński był wielkim patriotą, nie mogło więc nas górali zabraknąć w chwili, gdy ogłaszany jest błogosławionym. Dla nas osobiście, ze względu na Gabrysię, która ma zespół Downa, ważna jest jednak także beatyfikacja matki Czackiej, opiekunki niepełnosprawnych, która walczyła o ich miejsce w społeczeństwie - mówi.
- Gdy kichnęłam, prymas wyciągnął z kieszeni chusteczkę ze swoim monogramem i podał, bym wytarła sobie nosek. Miałam 3,5 roku - wspomina Maria Miętus, pokazując niezwykłą pamiątkę oraz kolorowane zdjęcie, jakie wówczas ktoś im zrobił. Tomasz Gołąb /Foto GośćTakże z gór, z Bachledówki, gdzie uwielbiał wypoczywać kard. Wyszyński, przyjechało aż 60 osób. Część uroczystość będzie śledzić w Choszczówce, drugiej ukochanej przez prymasa, tym razem podwarszawskiej miejscowości. Wśród nich są tacy, którzy pamiętają nowego błogosławionego.
- Miałam wówczas 10 lat i mówiłam wierszyk prymasowi - wspomina Józefa Kalisz z Czerwiennego.
Maria Miętus pamięta nawet początek swojego powitania: "Przyjmij te róże w dowód wdzięczności, żeś w góry raczył przybyć w gości".
- A gdy kichnęłam, prymas wyciągnął z kieszeni chusteczkę ze swoim monogramem i podał, bym wytarła sobie nosek. Miałam 3,5 roku - wspomina, pokazując niezwykłą pamiątkę oraz kolorowane zdjęcie, jakie wówczas ktoś im zrobił.