- Doceniając obowiązki państwa, Kościół stanowczo prosi o możliwość pomocy humanitarnej niesionej przez Caritas, ale także przez liczne organizacje i wolontariuszy - mówił metropolita warszawski w Świątyni Opatrzności Bożej.
Metropolita warszawski przewodniczył dziękczynnej Eucharystii, sprawowanej z okazji Narodowego Święta Niepodległości w Świątyni Opatrzności Bożej.
W wygłoszonej homilii zaapelował o dopuszczenie organizacji humanitarnych i charytatywnych do pomocy migrantom na granicy polsko-białoruskiej.
- Zróbmy wszystko, by nie dochodziło do sprzeczności między obroną granic, której potrzeby nikt nie podważa a pomocą ludzką, humanitarną, chrześcijańską. Kościół w Polsce, głównie przez Caritas, pomaga i chce pomagać jeszcze bardziej: jak wiemy jest ogłoszona kolejna zbiórka na ten cel. Jednak to, co zostanie zebrane i przekształcone w konkretną pomoc, musi zostać dostarczone do miejsca, gdzie będzie służyło ludziom potrzebującym, a z tą sprawą bywają jeszcze niejakie problemy - mówił kard. Kazimierz Nycz wobec najwyższych władz Rzeczpospolitej, zebranych w wilanowskiej świątyni. - Dlatego mamy taką nadzieję, że zapalona za chwilę Świeca Niepodległości będzie towarzyszyła naszej modlitwie i naszemu czynowi ludzkiemu, chrześcijańskiemu, narodowemu, jakiego trzeba dokonać i złączyć ze swoją wyznawaną wiarą, aby wszystkie trudne sprawy zostały rozwiązane - mówił, wyjaśniając niezwykłą historię świecy, podarowanej Polsce przez Piusa XI, trzy dni po powstaniu styczniowym, podczas beatyfikacji Jozafata Kuncewicza, z prośbą, by została zapalona w wolnej Polsce.
Podkreślił, że o niepodległość trzeba się troszczyć, bo jest darem i zadaniem, jak wolność, której nie otrzymuje się raz na zawsze.
- Stąd nasze dziękczynienie Bogu w tej świątyni i zawierzenie przyszłości naszej ojczyzny Bożej Opatrzności. Przypominają się w tym miejscu słowa bł. Stefana Wyszyńskiego, którego beatyfikację tu przeżywaliśmy dwa miesiące temu. Mówił: "Jest sztuką umierać dla ojczyzny, ale największą sztuką jest dobrze żyć dla niej". Dodawał: "W miłości, a nie w nienawiści". Dlatego chcemy w kościele wspólnie wyznać, że będziemy na co dzień żyć dla niepodległości Polski i łączyć modlitwę z życiem codziennym, by nam nie wymawiano, że jesteśmy tylko katolikami kultowymi.
Metropolita warszawski podkreślił, że nie wolno odkładać troski o Królestwo Boże na czasy ostateczne, "bo Pan Bóg wtedy pewnie by sobie bez nas poradził".
- Działamy tu i teraz jako ludzie posłani, obdarzeni wolną wolą i rozumem, odpowiedzialni za siebie, za życie i zdrowie innych, co też nie jest dziś takie oczywiste, w czasach pandemii. Jesteśmy odpowiedzialni także za dobro wspólne, jakim jest ojczyzna i świat, dokładnie tak jak mówi dzisiejsze czytanie z Księgi Mądrości: "Bóg miłuje tylko tego, kto przybywa z Mądrością, gdyż jest w Mądrości duch rozumny”.
Kard. Kazimierz Nycz podkreślił, że nie uwzględnienie w tegorocznym świętowaniu niepodległości narastających problemów na naszej wschodniej granicy "czyniłoby naszą modlitwę oderwaną od życia".
- Kościół nie chce i nie powinien wchodzić w tereny odpowiedzialności polityków, czy ludzi ustanowionych do rozwiązywania takich nabrzmiałych problemów. Chciałby jednak Kościół powiedzieć i zrobić to, co powinien powiedzieć w imię Ewangelii i nauki społecznej Kościoła. A zatem z satysfakcją i wdzięcznością patrzymy na pracę żołnierzy, funkcjonariuszy straży granicznej, którzy z ogromnym poświęceniem wykonują niezbywalne zadanie obrony granic Polski i Europy. Pragniemy jednak przypomnieć, że liczenie na pomoc innych narodów i instytucji wcale nie musi być ograniczeniem suwerenności w dzisiejszym zglobalizowanym świecie. Powinno to stać się znakiem solidarności i współodpowiedzialności za dobro wspólne Polski, Europy i świata - stwierdził.
Podczas Eucharystii, jak co roku, prezydent Rzeczypospolitej zapalił Świecę Niepodległości, dar Piusa IX dla Polski, której nie było wówczas na mapie Europy. Odmówiony został również Akt Dziękczynienia i Zawierzenia.