Prawie tysiąc bezdomnych i ubogich zostało obdarowanych w Warszawie przez wolontariuszy wspólnoty Sant'Egidio. W kościele św. Barbary z osobami bezdomnymi spotkał się kard. Kazimierz Nycz.
Kardynał Nycz podkreślił także, że bezdomność i samotność nie są wprost związane z pandemią. - Ona była wcześniej także wcześniej. Pandemia utrudnia życie ludziom samotnym, jest dla nich zagrożeniem choroby i śmierci, może nawet większym niż dla innych - ocenił hierarcha.
Wskazał jednocześnie, że pierwszą przyczyną bezdomności, migracji, biedy i samotności jest brak umiejętności lub chęci dzielenia się bogactwem przez bogatych. - Wolą budować mury, odgradzać się w swoim bogactwie, zakładając, że nikt nie przeskoczy muru i nikt nie podkopie pod murem - mówił hierarcha. - Tam, gdzie następuje dzielenie się bogactwem, tam kończy się migracja za pracą - zaznaczył. Jako przykład wskazał mur berliński między Europą Zachodnią a Wschodnią. Wielu ludzi tam przechodziło, przeskakiwało, przejeżdżało, ginęło. Zwalono go 30 lat temu i problem się skończył. Ci, którzy chcieli legalnie przejść, przeszli - przypomniał.
Kardynał Nycz podkreślił, że "świat stworzony przez Boga jest wspólny". - Bóg dał go wszystkim i wszyscy mają do niego prawo. To jest czysta nauka społeczna Kościoła, zawarta w Soborze Watykańskim II - wskazał hierarcha.
Powołując się na Konstytucję duszpasterską o Kościele w świecie współczesnym "Gaudium et spes", ogłoszoną przez papieża Pawła VI 7 grudnia 1965 r., kard. Nycz powiedział, że "człowiek, który znajduje się w sytuacji skrajnej potrzeby i biedy, chce zaspokoić swoje podstawowe potrzeby, ma prawo do tego, co jest wspólne, czyli ma prawo przyjść i wziąć to, co ma bogaty - nie tylko to, co on ma w nadmiarze czy co mu zbywa".
Metropolita warszawski powiedział, że odpowiadając na apel papieża Franciszka i przyjmując po świętach jakąś grupę migrantów, Kościół w Polsce nie rozwiązuje systemowo problemu migracji w Polsce i na świecie. - Dajemy realny, rzeczywisty symbol, podobnie jak wspólnoty czy organizacje, które wspierają ubogich, samotnych czy pomagają bezdomnym na co dzień. Od systemowej pomocy są inne instytucje - zwrócił uwagę kard. Nycz. - Kościół pomaga, wspomaga, daje jakiś znak - podkreślił.
Wyraził obawę, by działanie, jakie oferują wspólnoty typu Sant'Egidio, nie było wierzchołkiem góry lodowej. - Żeby nie było tak, że obok tego, gdzie potrafimy pomóc, wiele osób czekało na pomoc systemową od tych, którzy są bogatsi, mają państwowe narzędzia i mogliby to szybko rozwiązać - powiedział.
Na zakończenie podziękował wolontariuszom, którzy w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia wychodzą ze swoich domostw i są gotowi być dla innych. Podkreślił także, że duże znaczenie ma też całoroczna pomoc, jaką niesie wspólnota.
Po spotkaniu na zewnątrz kościoła św. Barbary ubodzy otrzymali na wynos bożonarodzeniowy posiłek. Wcześniej dostali świąteczne paczki, w których znalazły się m.in. śpiwór, ciepłe koce, kosmetyki i słodycze.