Też martwią je wyższe rachunki za prąd i drożyzna. Niektóre prowadzą kosztowne remonty zabytkowych klasztorów. Ostatecznie zawsze budżet się dopina. Dzięki Bogu i ludziom.
W Dniu Życia Konsekrowanego, 2 lutego w kościołach zbierano ofiary na zakony klauzurowe. Czyli na siostry (z 86 klasztorów) i braci (już tylko kamedułów, mieszkających w dwóch klasztorach) żyjących za klauzurą, nie wychodzący poza własny klasztor. Ich powołaniem jest nieustanne życie w bożej obecności i modlitwa: za Kościół, Polskę, za grzeszników i w intencjach, które każdy może im polecić.
Ale naszej pomocy potrzebują nie tylko w tym jednym dniu w roku.
- Kiedy przeglądałam rachunki i wpływy za poprzedni rok, to się wzruszyłam. Bóg dawał nam to, co w danej chwili było potrzebne – przyznaje karmelitanka s. Agnieszka Maria od Eucharystii, ekonom klasztoru przy ul. Wolskiej w Warszawie. A potrzeb było i jest co niemiara, bo od 2020 r. trzynaście mniszek prowadzi generalny remont zabytkowej zachodniej oficyny kosztujący ponad milion złotych. Prace mają zakończyć się przed Wielkanocą.
- Były chwile trudne, kiedy bałyśmy się, że z powodu opóźnień, stracimy dotację Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na wykonanie elewacji. Ale Bóg zsyłał nam wielu ofiarodawców. Przed Bożym Narodzeniem pomogli nam księża, którzy w swoich parafiach organizowali zbiórki. Jeden z pracowników zgodził się odroczyć zapłatę. Mogłyśmy też liczyć na pożyczki z innych klasztorów. Wszystkim jesteśmy naprawdę bardzo wdzięczne i dziękujemy za pomoc – mówi karmelitanka, której wspólnota codziennie modli się za darczyńców, a w ich intencji co miesiąc w zakonnej kaplicy odprawiana jest Msza św.
To nie pierwszy duży remont prowadzony przez wolskie mniszki. Po wojnie zamieszkały w zniszczonym XIX-wiecznym Pałacyku Biernackich, zbudowanym jako letnia rezydencja, więc w większości nie podpiwniczonym.
Siostry odbudowały go, jak potrafiły i z materiałów, które wtedy były dostępne. Ale po 70 latach z remontami nie można było już długo zwlekać. Są to przedsięwzięcia bardzo kosztowne, bo przeprowadzane zgodnie z zaleceniami konserwatora zabytków.
Nawet w czasach nieremontowych ponad 80 proc. kosztów utrzymania karmelitanek pochodzi z datków dobrodziejów. Bez nich nie udałoby się udźwignąć chociażby olbrzymich kosztów ogrzewania klasztoru, które tylko w ubiegłym roku wzrosły o 10 tys. zł.
Siostry utrzymują się z emerytur starszych mniszek, szycia szkaplerzy, wyrobu różańców i figurek, które można kupić w uruchomionym w ubiegłym roku sklepie internetowym.
Od kilkunastu lat z remontami liczącego ponad 330 lat klasztoru i kościoła zmagają się też benedyktynki sakramentki mieszkające przy Rynku Nowego Miasta. „Każda darowizna, mała i wielka, jest dla nas błogosławieństwem” – piszą, prosząc o wsparcie remontów i modernizacji opłatkarni.
To właśnie wypiekanie komunikantów jest głównym źródłem dochodu mniszek, ale oczywiście niewystarczającym na bieżące potrzeby, nie mówiąc już o wielomilonowych remontach, jakie są zmuszone prowadzić.