Jeszcze pachnąca drukarską farbą ks. Grzegorza Strzelczyka może być pomocą w różnych naszych niepokojach.
To już trzecia książka doktora teologii dogmatycznej, po "Ćwiczeniach duszy", "Ćwiczeniach ze szczęścia", która dotyczy tego, co w życiu każdego człowieka jest bardzo ważne.
Tym razem ks. Grzegorz Strzelczyk proponuje nam poćwiczyć się w odwadze. A trening rozpocznie się od szczerego spisania katalogu własnych lęków, także tych dotyczących Boga.
Bo jak przypomina autor, chociaż Bóg objawia się jako miłosierna miłość, to jednak w Piśmie Świętym znajdziemy chociażby Jezusowe "biada", a bojaźń Boża jest wymieniana wśród darów Ducha Świętego.
Kiedy już wyciągniemy na światło dzienne to, czego się boimy, krok po kroku będziemy się im przyglądać i je "rozbrajać". Z pomocą Biblii, nauki Kościoła i innych nauk, ale też ludzkich doświadczeń. Wszystko po to, żeby - jak pisze ks. G. Strzelczyk - "dojść do lepszego zrozumienia i własnych lęków, i tego, »co Bóg na to«".
I jak dodaje, jeszcze w czasach kiedy nikt nie słyszał o psychologii i neurobiologii, w 17. rozdziale Księgi Mądrości, zapisano lek na nasze niepokoje: "Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania, a im mniejsze jest wewnątrz oczekiwanie [pomocy], tym bardziej wyolbrzymia nieznaną, dręczącą przyczynę".
Książka pozwoli też uświadomić sobie reakcje na lęk w sytuacji, kiedy staje się on dla nas paraliżujący, zmuszający do ucieczki czy agresji.
U podłoża lęku często leży nasz grzech, sprawiający, że patrzymy na Boga jak na zagrożenie i tłumaczymy sobie, że zagraża On naszej wolności i swobodzie. A wtedy może się zdarzyć, że zamiast iść z naszym grzechem przed oblicze Miłosiernego, uklęknąć w konfesjonale, jak pierwsi rodzice po grzechu w raju - uciekamy w krzaki.
"Właśnie wtedy, kiedy najbardziej Boga potrzebujemy, uciekamy przed Nim. To jest jedno z największych niebezpieczeństw w życiu duchowym" - ostrzega duchowny.
Dla naszych Czytelników mamy 3 egzemplarze książki, ufundowane przez Wydawnictwo ZNAK z Krakowa.