Są na antresoli, tłoczą się przy kasach i wolontariuszach rozdających napoje i kanapki. Umęczeni, z dziećmi na rękach, czekają na koniec wojny.
Dopiero 13. dnia wojny przed Dworcem Centralnym stanął ogrzewany namiot, w którym uciekające przed wojenną zawieruchą matki z dziećmi mogły się ogrzać i dostać ciepły posiłek. Wszystko po to, by odciążyć główną halę, która od pierwszych chwil agresji Putina na Ukrainę z dnia na dzień wypełniła się uciekinierami. Z walizkami owiniętymi folią, trzymając się za ręce lub odpoczywając na podłodze, czekali na lepszy los. Niewielu udało się wydostać specjalnymi pociągami do Niemiec. Wszyscy mają nadzieję, że ich koszmar wkrótce się skończy, ale dziś potrzebują naszej pomocy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.