Nudne lekcje religii, wspólnoty wyobcowane z życia parafii i uczestnicy Mszy św. trydenckich, którzy czują się na marginesie Kościoła - to zaledwie wycinek problemów, jakie ujawnił warszawsko-praski etap synodu.
Po siedmiu miesiącach prac synodalnych, 1 czerwca w konkatedrze na Kamionku bp Romuald Kamiński odprawił Mszę św. na zakończenie diecezjalnego etap synodu o synodalności. Przedstawiono wnioski, płynące z trzech ogólnodiecezjalnych spotkań, pracy 163 zespołów parafialnych oraz 2010 nadesłanych ankiet, w których wypowiedziało się ponad 12,5 tys. osób
Autorzy 908 ankiet anonimowych i 634 indywidualnych dobrze ocenili funkcjonowanie swoich parafii. Docenili pracę sióstr zakonnych i oddziałów Caritas. Chwalili spotkania na gruncie wiary i kultury, dyskusje, odczyty – komentował wyniki socjolog Piotr Agatowski. I zaznaczał, że poza nielicznymi wyjątkami, ankiety wypełniły osoby głęboko wierzące, którym jednak „coś leży na sercu”.
- Dla wiernych najważniejszy w parafii jest ksiądz. I jeżeli na jego wizerunku pojawia się rysa, przekłada się to na ich relacje z Panem Bogiem, na głębokość wiary. To jest niebywale ważna uwagą, zwłaszcza dla księży – wskazywał socjolog. I zaznaczał, że wierni dużą wagę przywiązują do homilii, do tego czy są przygotowane, rzeczywiście coś wnoszą w ich życie, pomagają w rozwoju wiary.
– Dobra homilia jest kluczem do pogłębienia wiary wiernych, ale też do przywiązania ludzi do parafii. Jeśli ksiądz mówi nudno, sztampowo, to słuchacze szukają kościoła, gdzie kazania są na wyższym poziomie – zaznaczał socjolog.
Pełny tekst można przeczytać w 23 numerze warszawskiej edycji "GN".