90 lat temu Janusz Kusociński zdobył pierwszy złoty medal olimpijski dla Polski w konkurencji męskiej. Kilkanaście lat później jego ciało, zakopane w Palmirach, zidentyfikowano na podstawie figurki św. Antoniego.
Pod okiem trenera Estończyka Aleksandra Klumberga rozpoczął intensywne treningi, a na ich efekty nie było trzeba długo czekać. Został wielokrotnym mistrzem i rekordzistą Polski w biegach średnich i długodystansowych. W 1929 r. przeszedł z „Sarmaty” do KS „Warszawianka” i z tym klubem był związany do wojny. Aż 25 razy pobijał rekordy Polski w biegu na różnych dystansach, a podczas pamiętnego występu na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w 1932 r. pokonał światową czołówkę biegaczy.
W 1938 r. po ukończeniu studiów w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego w Warszawie (obecna AWF), pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego, trener, dziennikarz. Był też redaktorem naczelnym „Kuriera Sportowego”.
Jako ochotnik zgłosił się do wojska w kampanii wrześniowej i został wcielony do II batalionu 360. Pułku Piechoty. Walcząc w obronie stolicy, został dwukrotnie ranny m.in. 25 września w obronie Fortu Czerniaków.
W czasie okupacji pracował jako kelner w barze „Pod Kogutem” przy ul. Jasnej, zwanej gospodą sportowców. Ale miał też misję. Gościom lokalu dostarczał tajną podziemną prasę, a wśród sportowców zamierzał zorganizować komórkę Związku Walki Zbrojnej.
Był członkiem podziemnej Organizacji Wojskowej „Wilki” (ps. „Prawdzic”). Po jej dekonspiracji 26 marca 1940 r. gestapo aresztowało go w bramie jego domu przy ul. Noakowskiego 16. Na początku przebywał w więzieniu mokotowskim, potem w siedzibie gestapo przy al. Szucha 25. Żeby wymusić na nim wyznania, w czasie przesłuchań był torturowany.
W ramach akcji AB, mającej na celu eksterminację polskiej inteligencji, 21 czerwca 1940 r. został wywieziony z Pawiaka transportem do Palmir. Tam Niemcy rozstrzelali go, wraz z m.in. Maciejem Ratajem, marszałkiem Sejmu II Rzeczypospolitej, Tomaszem Stankiewiczem, kolarzem, wicemistrzem olimpijskim, Feliksem Żuberem, lekkoatletą i olimpijczykiem.
Po wojnie siostra Janusza Kusocińskiego zidentyfikowała jego ciało po znalezionej przy nim figurce św. Antoniego, którą zawsze nosił przy sobie. W rocznicę śmierci na jego grobie w II kwaterze (mogiła XVII) środowisko sportowe co roku składa kwiaty.