- "Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie" uczyniła słowami swojej codziennej modlitwy - mówił w homilii pogrzebowej ks. Tomasz Ślesik. W kościele Wniebowstąpienia Pańskiego Joannę Jureczko-Wilk żegnało modlitwą wielu przyjaciół.
Miała zaledwie 54 lata. W swojej ostatniej woli prosiła, by uroczystość pogrzebowa była skromna, a pieniądze - zamiast na kwiaty - wydać na Hospicjum Sióstr Felicjanek im. bł. Hanny Chrzanowskiej w Warszawie, które było bardzo bliskie jej sercu. Cała ona! Joannę Jureczko-Wilk, która zmarła 20 lutego po długiej, wyczerpującej chorobie, żegnali pięć dni później w kościele Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie jej rodzina i przyjaciele, w tym wielu redaktorów i pracowników "Gościa Niedzielnego", z którymi pracowała w ciągu 31 lat w naszym tygodniku.
Przy ołtarzu stanęli m.in. ks. Adam Pawlaszczyk, redaktor naczelny "Gościa Niedzielnego", ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji warszawskiej, ks. Tadeusz Bożełko, dawny asystent "Gościa Warszawskiego" i ks. Kazimierz Sowa. Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił ks. Tomasz Ślesik. Sekretarz abp. Stanisława Gądeckiego duchowo towarzyszył ostatnim siedmiu latom życia śp. Joanny.
W homilii mówił o drodze, w którą każdy z nas kiedyś musi wybrać się sam.
- Kiedy patrzymy na tę drogę, okazuje się, że nasza samotność trwa tylko chwilę, ponieważ do rozstaju dróg towarzyszy nam miłość tych, których Pan Bóg postawił na naszej drodze. Do rozstaju dróg towarzyszy nam modlitwa Kościoła, tej największej wspólnoty, największej przestrzeni relacji. A tuż za rozstajem dróg czeka On: nasz Pan, Jezus Chrystus Zmartwychwstały, z przebitymi dłońmi, przebitymi nogami i przebitym z miłości do nas sercem. Tuż za rozstajem dróg czeka On, tuż za rozstajem czeka Matka, czeka Anioł Stróż. I Kościół - ten, który jest perfekcyjny w miłości, chwalebny. I nagle okazuje się, że się myliliśmy - że z życia nie przeszliśmy do śmierci, ale ze śmierci przeszliśmy do życia. Myliliśmy się, bo przecież jest Ktoś, kto może nas wyręczyć w śmierci! - mówił. Podkreślił, że jedynym pytaniem, które usłyszymy po przejściu tej drogi, będzie pytanie o miłość. - Dziś słowo „miłość” odmieniane jest przez wszystkie przypadki, czasy i tryby, ale duża część świata nie rozumie, co znaczy kochać. Asia wiedziała, co to znaczy, ponieważ uczyła się od Tego, który sam jest Miłością.
Ksiądz Tomasz Ślesik przytoczył fragment „Listu do kapłanów”, który na miesiąc przed śmiercią napisał Jan Paweł II.
- To był list pisany ręką mistyka, w Poliklinice Gemelli. Analizując tam słowa konsekracji eucharystycznej papież napisał, że kiedy kapłan wypowiada słowa: „Bierzcie i jedzcie to jest Ciało moje za was wydane, bierzcie i pijcie to jest moja krew za was przelana”, to wypowiada je nie tylko wobec hostii i wina, które stoją przed nim. Wypowiada je także wobec swojego własnego ciała i mówi do swoich parafian: „Bierzcie i jedzcie to jest ciało moje, bierzcie i pijcie to jest krew moja, to jest moje doświadczenie, to jest mój czas, który wam daję – bierzcie i jedzcie”. Papież pisze później, że dzięki sakramentowi Chrztu św. i kapłaństwu powszechnemu każdy z nas może uczynić słowa „Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie” słowami swojej codziennej modlitwy, ponieważ one są definicją miłości. Asia w taki sposób kochała - podkreślił.
Cytując słowa Księgi Przysłów o mężnej niewieście (Prz 31, 10-31), opisywał, że miłość Joanny nikogo nie zawłaszczała, nie rościła o nic pretensji, była mądra, zapobiegliwa i pokorna.
- To była miłość, która jest darem. Miłość, która zapomina o sobie. To była miłość, która daje się spożywać: „Bierzcie i jedzcie”. Tymi słowami modliła się, myśląc najpierw o swoich dzieciach, Hani i Krzyśku. To była miłość wymagająca, bo gdy dwadzieścia lat temu straciła swojego męża, została z dwójką małych dzieci, mogła tylko umrzeć albo żyć. A ona umierała i dzięki temu żyła - mówił ks. Tomasz Ślesik, przytaczając powiedzenie ks. Piotra Pawlukiewicza, że „jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz”. - Właśnie dlatego Asia żyje! - powiedział.
Śp. Joanna Jureczko-Wilk spoczęła na cmentarzu parafialnym w Pyrach, w kwaterze H 12-5-6.