Mają jedno marzenie: uklęknąć przy relikwiach swojej patronki. Przecież Małgorzata z Castello niejeden cud już wyprosiła. Może sprawić i ten.
Płaskorzeźbę w ścianę głównego holu szkoły wmurowano jeszcze wtedy, gdy Małgorzata z Città di Castello była „tylko” błogosławioną. Ale Ojciec Święty Franciszek nieoczekiwanie, w czasie pandemii, podjął decyzję, by żyjącą na przełomie XIII i XIV wieku świecką tercjarkę dominikańską z Włoch kanonizować bez przeprowadzania procesu.
Wyniósł ją na ołtarze zachwycony zapewne sławą świętości, ale i jej niezwykłym życiem. Choć urodziła się w szlacheckiej rodzinie, doświadczyła odrzucenia z powodu deformacji ciała i ślepoty. Sama będąc niepełnosprawną, pomagała na miarę swych sił i możliwości innym, zwłaszcza chorym, nie tylko na ciele, ale i duszy. Odznaczała się duchem pokuty, gdyż znosiła swój krzyż, nigdy nie narzekając. Pracowała, opiekując się małymi dziećmi. Szczególnie troszczyła się o chorych i więźniów. Gdy zmarła w opinii świętości 13 kwietnia 1320 r. w wieku 33 lat, na jej sercu znaleziono – według przekazów – trzy perły z odciśniętymi na nich wizerunkami Pana Jezusa, Matki Bożej i św. Józefa. Jej ciało do dziś, mimo upływu 700 lat, w stanie nienaruszonym znajduje się w kościele św. Dominika w Città di Castello. Po jej śmierci odnotowano dwieście cudów za jej wstawiennictwem. Beatyfikował ją papież Paweł V 19 października 1609 roku. Czczona w Stanach Zjednoczonych jako patronka osób adoptowanych, w Europie odbiera cześć jako opiekunka obrońców życia, ale przede wszystkim niewidomych. Nic dziwnego, że Szkoła Podstawowa w Laskach przyjęła ją kilka lat temu także jako swoją świętą. Jej życiorys bardzo pasuje do drogi życiowej bł. matki Czackiej. Gdy w ubiegłym roku ktoś w pokoju nauczycielskim Szkoły Podstawowej w Laskach zaproponował, by pojechać do patronki szkoły z pielgrzymką, pomysł wydał się szalony. Dwa dni autokarem w jedną stronę z niewidomymi dziećmi? Skąd wziąć pieniądze? Jak to wszystko zorganizować? W szkole uczy się w sumie siedemdziesięcioro dzieci. – Święta Małgorzata wspierała przecież biedaków, nikomu nie odmawiała pomocy – przekonywała s. Maristella, katechetka. Całe życie opiekuje się dziećmi, w zakonie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża jest od ponad 25 lat. Wiele razy organizowała ferie i kolonie. Siedem lat pracowała na Ukrainie, w Charkowie i w Starym Skałacie. Była też odpowiedzialna za duszpasterstwo powołaniowe oraz dzieci i młodzieży. Nie bez powodu jej pełne imię zakonne brzmi: s. Maristella od Macierzyństwa Bożego Niepokalanej. W dwóch ósmych klasach uczy w sumie trzynaścioro dzieci. Większość nie może się doczekać spotkania ze św. Małgorzatą. Tyle o niej słyszały! Pięć lat temu ich starsi koledzy wystawili o niej w Laskach wzruszający spektakl. Jednak Damian, Julka, Paulina i Konstancja, która pięknie śpiewa, nie do końca wierzą, że taki wyjazd będzie możliwy. Także dlatego, że dla wszystkich rodzin byłby to ogromny wydatek. – Bądźcie dobrej nadziei – poradziła im s. Maristella. Świat się zmienia. Dzisiaj niewidomi zostają matematykami, informatykami, akustykami, artystami, dziennikarzami. Uprawiają judo, żeglarstwo, chodzą po jaskiniach, biegają na nartach. Są coraz bardziej samodzielni i niezależni od innych. – Jak siostra mówi, że to może się udać, to się uda. Trzeba się tylko modlić – przytomnie zauważa Damian. Z kolei Aleks, pływak i wielokrotny medalista, prosi, by udało się wstrzelić z wyjazdem między zawodami. Większość z nich nie leciała nigdy samolotem. Nic dziwnego, że sami z wielkim entuzjazmem włączyli się w zbieranie pieniędzy: na szkolnym kiermaszu z ciastami zebrali blisko 300 zł, w adwentowej akcji dzielenia się wyjmowali z kieszeni ostatnie złotówki. Ale na wyjazd potrzeba ok. 90 tys. zł. Siostra Maristella ogłosiła na portalu zrzutka.pl zbiórkę. Powoli się rozkręca. Jest szansa, że pod koniec maja obie klasy z opiekunami będą mogły zrealizować marzenie. – Pojedziemy na audiencję środową do Franciszka, który ogłosił Małgorzatę świętą, zwiedzimy Rzym i Asyż, a potem dotrzemy do Città di Castello i naszej patronki. Ponieważ to pielgrzymka, będzie z nami ks. Marek Gątarz. Wszystko, jak Bóg da, i jeżeli znajdą się dobrzy ludzie, którzy wesprą nasz pomysł – mówi katechetka. Jeśli będzie to możliwe, do grupy dołączy dwójka siódmoklasistów, uchodźców z Ukrainy, Anastazja i Jarosław. Będą mogli zawierzyć swoje dalsze życie świętej patronce oraz oddać pod jej opiekę wszystkich niewidomych i niepełnosprawnych. A także prosić o pokój w ich ojczyźnie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się