Współczesne wizerunki „Jezu, ufam Tobie” na wystawę w podziemiach katedry warszawsko--praskiej przyciągnęły tłumy. Czy to początek nowej ery kościelnej sztuki, czy tylko przejaw ogromnej popularności kultu Bożego Miłosierdzia?
Na ścianie wyremontowanej katedry św. Floriana i św. Michała Archanioła przy ul. Floriańskiej wisi jeden z wizerunków „Jezu, ufam Tobie”. Malując go w Częstochowie w 1953 r., artysta Bolesław Rutkowski, obok Jezusa Zmartwychwstałego z promieniami wychodzącymi z serca, w tle obrazu, umieścił część odbudowywanego wówczas kościoła. Taki widok miał zapewne przed oczami malarz, gdy powstawał on z ruin po zniszczeniach wojennych. Niemcy wysadzili wybudowaną w latach 1886–1902 przez Józefa Piusa Dziekońskiego świątynię, z wysokimi na 75 m wieżami, ale – o dziwo – posągi patronów pozostały niewzruszone. Podobnie jak obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
Niekoronowane sanktuarium
O tym, że dzisiejsza katedra diecezji warszawsko-praskiej słynęła po wojnie z kultu Miłosierdzia Bożego, przypomniał bp Jacek Grzybowski w homilii przed otwarciem wystawy współczesnych interpretacji obrazu „Jezu, ufam Tobie”. To właśnie tu, dla potrzeb nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego w kościele św. Floriana, Maria Smętkiewicz ułożyła najbardziej dziś popularną wersję melodyczną koronki. Dla upamiętnienia św. Faustyny, która zmarła 5 października 1938 r., każdego piątego dnia miesiąca oraz w święto Miłosierdzia Bożego od 1975 r. na Pradze odprawiane są uroczyste nabożeństwa połączone z Mszą św. o Miłosierdziu Bożym. Była to inicjatywa br. Józefa Szymanka i ówczesnego proboszcza praskiej parafii ks. Stanisława Wierzejskiego. W tym miejscu jedynie wówczas w stolicy sprawowano kult, ponieważ od 1959 r. do 1978 r. Stolica Apostolska – ze względu na nieprawidłowości w tłumaczeniu „Dzienniczka” s. Faustyny – wprowadziła tymczasowe ograniczenia. Zgodę na oddawanie czci Bożemu Miłosierdziu w praskim kościele wydał jednak osobiście kard. Stefan Wyszyński. – Na nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego przyjeżdżali wierni z całego regionu, nawet z Białegostoku – mówił podczas Mszy św. 27 lutego bp Jacek Grzybowski Księża zasiadali w konfesjonałach dwie godziny przed comiesięcznymi uroczystościami i spowiadali jeszcze długo po ich zakończeniu. To wtedy do katedry przylgnęła opinia sanktuarium Bożego Miłosierdzia, choć nigdy niepotwierdzona oficjalnym dokumentem. W 1997 r. świątynia otrzymała godność bazyliki mniejszej, a 13 czerwca 1999 r. nawiedził ją papież Jan Paweł II. Trzy lata później, w 70. rocznicę śmierci św. Faustyny, do kościoła wprowadzono relikwie błogosławionego ks. Michała Sopoćki, a w 2014 r., w święto Miłosierdzia Bożego abp Henryk Hoser poświęcił kaplicę całodziennej adoracji Najświętszego Sakramentu. Na jej tyłach, frontem do okien szpitala Przemienienia Pańskiego, chorych i wiernych pociesza figura Jezusa Miłosiernego.
Bóg widzi i kocha
Nic dziwnego, że właśnie katedra warszawsko-praska stała się miejscem niezwykłej ekspozycji nowych wizerunków Jezusa Miłosiernego, namalowanych przez dziesięciu współczesnych polskich artystów. W projekcie udział wzięli Jarosław Modzelewski, Ignacy Czwartos, Wincenty Czwartos, Jacek Dłużewski, Wojciech Głogowski, Jacek Hajnos OP, Krzysztof Klimek, Bogna Podbielska, Beata Stankiewicz i Artur Wąsowski. – Chcemy spojrzeć w oczy Jezusa Miłosiernego – mówił podczas Mszy św. przed wernisażem ordynariusz warszawsko-praski. – Trudno powiedzieć, czy świat pogański jest taki sam jak niegdyś, ale chcemy realizować wezwanie skierowane do nas wszystkich, którzy poznaliśmy i umiłowaliśmy Pana Jezusa, aby na nowo z Nim iść do świata. Wszystko po to, aby nasi siostry i bracia żyjący w XXI wieku mogli poznać i pokochać Tego, który jest Alfą i Omegą, pełnią miłości i miłosierdzia i naszym Zbawicielem – dodał bp Romuald Kamiński. W homilii bp Jacek Grzybowski, przywołując obraz sądu Bożego z kaplicy Sykstyńskiej, mówił o powszechnym sekularyzmie i zaniku poczucia istnienia Boga, który ocenia ludzkie czyny. – Dostrzegamy i w sobie, i wokół nas skutki ograniczenia rzeczywistości jedynie do zmysłowych, naturalnych, sensualnych relacji. One są zatrważające. Ten rodzaj myślenia jest dramatyczny, jest poważniejszy niż tylko utrata przez dzisiejszy świat religijnej inspiracji w kulturze. To coś więcej. To pęknięcie, które wszystkich nas powinno napawać lękiem, strachem wręcz – mówił biskup pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej. – Bojaźń Boża „podpowiada” nieoceniony, najpiękniejszy dar, o jakim powiedziała nam siostra Faustyna – miłosierdzie Boże – dodał.
Święta zapłakała
Wernisaż wystawy zgromadził w podziemiach katedry warszawsko-praskiej kilkaset osób. – Jest niezwykle trudne malowanie kolejnej wersji obrazu Bożego Miłosierdzia, ponieważ istnieje pewna utrwalona w wyobraźni praktyka wykonawcza. Jest trudne ze względu na sekularyzację kultury, wreszcie jest trudne także dlatego, że sztuka sakralna w Polsce, poza szlachetnymi, ale jednak wyjątkami, nie istnieje – mówił podczas otwarcia Dariusz Karłowicz. Prace powstały dzięki hojności prywatnych mecenasów sztuki, na specjalne zamówienie organizatorów projektu „Namalować katolicyzm od nowa” – Fundacji Świętego Mikołaja, Teologii Politycznej oraz Instytutu Kultury św. Jana Pawła II z Papieskiego Uniwersytetu św. Tomasza z Akwinu (Angelicum). Celem akcji jest ożywienie sztuki sakralnej przez powrót do Kościoła obrazów wysokiej klasy artystycznej, wyrażonych współczesnym językiem malarskim, oraz odnowienie mecenatu takiej sztuki. – Jest pewien głębszy powód, dla którego malowanie Jezusa Miłosiernego jest trudne. Otóż jest to próba zmierzenia się z wyzwaniem, żeby w dziele malarskim zawrzeć coś, co jest nieskończone, żeby w formie artystycznej opowiedzieć, czego opowiedzieć słowami ani obrazami tak naprawdę się nie da. O tej właśnie trudności mówi opowieść o łzach siostry Faustyny, która popłakała się, kiedy zobaczyła dzieło znakomitego malarza, jakim był Eugeniusz Kazimirowski. Święta nie popłakała się dlatego, że odmawiała kunsztu malarskiego temu artyście, tylko popłakała się dlatego, że ci, którzy widzą, płakać muszą nad każdą próbą przedstawienia tego, co nieprzedstawialne – mówił na wernisażu prof. Dariusz Karłowicz.
Najważniejsze przesłanie
W merytorycznym przygotowaniu artystów do podjęcia tego dzieła uczestniczyli teolodzy, językoznawcy, historycy sztuki i filozofowie. Prace powstały dzięki hojności prywatnych mecenasów sztuki, na specjalne zamówienie organizatorów projektu „Namalować katolicyzm od nowa”. Wierni z Warszawy będą mogli zapoznać się z dziełami po raz pierwszy. – Z wielką szkodą dla obu stron bliskość sztuki i chrześcijaństwa, która zaowocowała wielkimi dziełami kultury duchowej w Europie, bardzo osłabła. Czy jest to proces nieodwracalny? Nie sądzę. Kultura pozbawiona odniesień do transcendencji staje się pusta, traci miarę i sens. Chrześcijaństwo bez kultury staje się nieme: niezdolne zrozumieć siebie, niezdolne przekazać to rozumienie innym – tłumaczył bp Jacek Grzybowski podczas wernisażu. – Warto dołożyć wszystkich starań, aby do tego rozwodu, fatalnego zarówno dla chrześcijaństwa, jak i dla sztuki, nigdy nie doszło. Środowisko Teologii Politycznej podjęło się próby renesansu katolickiego malarstwa sakralnego. Idea zaproszenia naprawdę wybitnych artystów do zmierzenia się z niezwykłym zamówieniem, jakie Chrystus przekazał Faustynie Kowalskiej, cieszy swoim rozmachem i odwagą. Wbrew wszystkim, którzy zapewniali, że sztuka sakralna to zjawisko należące do przeszłości, artyści podjęli to wyzwanie, tworząc dzieła, moim zdaniem, bardzo piękne, dające do myślenia, głębokie teologicznie i artystycznie – dodał bp Grzybowski, podkreślając, że bez błagania o miłosierdzie Boże, bez jego obecności w świecie, nie ma ostatecznie ratunku dla nas, zatwardziałych grzeszników, ani dla świata. To idea miłosierdzia Bożego sprawiła, że może spotkać się z Bogiem kolejne pokolenie chrześcijan.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się