Metropolita warszawski w Niedzielę Zmartwychwstania przewodniczył uroczystej Mszy św. w archikatedrze św. Jana Chrzciciela.
Ta wiara, że już jesteśmy zbawieni, obdarzeni nowym życiem w Chrystusie, umyka czasem naszej uwadze w zabieganiu i codzienności - wskazywał kard. Kazimierz Nycz, który w Niedzielę Zmartwychwstania przewodniczył uroczystej Mszy św. w archikatedrze warszawskiej.
W homilii kard. Nycz pytał, w kim - przeżywając w naszym życiu kolejną Wielkąnoc - powinniśmy w tym roku dostrzec cierpiące oblicze Jezusa. - Czy to jest twarz chorego na covid? Czy to jest twarz uchodźcy z Ukrainy i Białorusi? Czy to oblicze żołnierza zabijanego na wojnie w Ukrainie? Czy są to twarze dzieci z kolejnej rozpadającej się rodziny? I dobrze, że tak czynimy, gdyż Wielkanocy nie da się przeżywać w oderwaniu od naszej codziennej egzystencji - zauważył.
Jak podkreślił, powinniśmy wierzyć, że tegoroczna Wielkanoc pozwoli i nam zmartwychwstać - w tym sensie, że będziemy bardziej gorliwi w pomaganiu innym ludziom, a Chrystus Ukrzyżowany i Zmartwychwstały odmieni los tych wszystkich, za których się modlimy i których wspieramy. - Ta społeczna empatia jest ważna, ale nie może nam ona przesłaniać osobistego wymiaru i znaczenia tych świąt dla naszej wiary w zmartwychwstanie Jezusa i nasze zmartwychwstanie - wskazywał metropolita warszawski. - Nie można poprzestać na skądinąd ważnych rozważaniach ogólnych i filozoficznych o zmartwychwstaniu. Chodzi o konkretne pytanie: co zmartwychwstanie Pana Jezusa, Pascha i przejście Pana oznacza dla mnie tu i teraz, w moim życiu i w Kościele? Jaka jest moja wiara w zmartwychwstanie i życie po śmierci? To jest pytanie, z którym - w świetle szukania tego, co w górze - każdy z nas powinien się zmierzyć - dodał kard. Nycz.
- Już tu jesteśmy wezwani do zmartwychwstania. Już tu jesteśmy obdarzeni nowym życiem w Chrystusie, po to, by razem z nim zmartwychwstać. To konkretny owoc Chrystusowego zmartwychwstania w nas - mówił kardynał.
Jak podkreślił, gdyby człowiek głęboko wierzył w rzeczywistość zmartwychwstania w odniesieniu do swojego życia, pewnie inaczej patrzyłby na wiele codziennych problemów i obowiązków związanych z tym życiem. - Szukalibyśmy bardziej tego, co w górze, a nie tego, co na ziemi. Inaczej patrzyłoby się na śmierć, widząc w niej nie tyle koniec życia w ogóle, ale pożegnanie z ciałem, aby dalej żyć z Jezusem Chrystusem Zmartwychwstałym. Wiedziałoby się, że śmierć jest częścią życia. Owszem, można się bronić, można uciekać przed chorobą czy cierpieniem, człowiek ma do tego nie tylko prawo, ale i obowiązek, jednak nie da się przed śmiercią uciec. To warunek konieczny, abyśmy przeszli do życia w Bogu w pełni - powiedział kard. Nycz.