Nowy numer 38/2023 Archiwum

Odzyskana wolność

Jedna noc w niewoli zmieniła wszystko. Kolumbijczyk Marino Restrepo przyjechał do Polski, by opowiedzieć o swoim doświadczeniu Jezusa, Maryi i Anioła Stróża.

Wychowywał się w andyjskim miasteczku, wśród upraw kawy, otoczony miłością rodziny i gromadki rodzeństwa. Bardzo szybko jednak opuścił gniazdo rodzinne i… Kościół. Porzucił myślenie o Chrystusie jako o Bogu. Jako 20-latek był już mężem i z żoną przeniósł się do Hamburga na 6 lat. Przez dwie dekady obracał się w świecie hollywoodzkich produkcji, uciech i kariery. – Żyłem bez Boga. Jedynie moja mama, która odwiedzała mnie co 2-3 lata, mówiła mi, że nie są dla niej ważne moje pieniądze i dzieła, a zbawienie mojej duszy. Kochałem ją, ale nie brałem pod uwagę jej słów – wyznał 31 maja w michalickiej parafii św. A. Boboli w Markach Marino Restrepo.

Porwanie

Wszystko zmieniło się w 1997 r.– Pojechałem do Kolumbii na Boże Narodzenie. Był to smutny czas w mojej rodzinie, bo w tamtym czasie zmarło pięć bliskich mi osób. Moja żona miała raka, młodszy brat zginął w wypadku samochodowym, zmarł też ojciec. Samobójstwo w Bogocie popełnił mój drugi brat, a kilka miesięcy po tym odeszła moja mama. Rodzeństwo zaprosiło mnie do kościoła na nowennę do Dzieciątka Jezus. Byłem w tej świątyni po ponad 33 latach przerwy. Prosiłem o zmianę mojego życia. Chodziło mi o poprawę spraw finansowych, ale Jezus spełnił prośbę po swojemu – przyznał. 25 grudnia 47-letni Kolumbijczyk został porwany przez sześciu bojowników partyzanckiej organizacji FARC. Związali mu ręce, na głowę zarzucili worek, wywieźli do puszczy i ukryli w jaskini z nietoperzami i insektami. Spędził w niej sześć miesięcy. Bojownicy żądali wielkiej sumy pieniędzy za jego uwolnienie, choć i tak mieli zamiar go zabić. – Zaplanowali to kolejnego dnia. Nie miałem nadziei, że wyjdę z tego żywy. I właśnie tej nocy spotkałem Boga, który zmienił moje życie. Myślałem, że umieram, ale nagle zobaczyłem siebie w wieku trzech lat, biegającego po ogródku. Widziałem moją przeszłość krok po kroku. Świadomość życia w grzechu ciężkim przez 33 lata sprawiała mi ogromny ból, ale nie wiedziałem, jak to zmienić – przyznał Marino Restrepo, opowiadając o słyszeniu głosu Boga, widzeniu Maryi, Anioła Stróża, czyśćca, mocy spowiedzi, pięknie Eucharystii oraz miłosiernej miłości. – Anioł zaprowadził mnie do miejsca, gdzie się urodziłem. Jako dziecko grałem na trąbce. Często nasza grupa muzyczna uczestniczyła w nabożeństwach w kościele i procesjach. Chodziłem tam, żeby mieć wolne w szkole, a nie dla modlitwy. Bóg pokazał mi jednak, że dzięki temu obronił mnie przed wieloma niebezpieczeństwami. Zrozumiałem, że tak Chrystus, jak i Matka Boża wybawiali mnie z mroków. Jasność Jezusa była tak wielka, że nie mogłem na Niego patrzeć – opowiadał.

Idź i głoś

W puszczy więziony był jeszcze pięć miesięcy. Całymi dniami prosił Boga, by nie umrzeć w grzechu ciężkim. Wiedział, że tylko spowiedź może go uwolnić. Po pół roku wydarzył się cud. – Byłem przywiązany do drzewa przez cały dzień. Wieczorem przyszło po mnie czterech mężczyzn z karabinami. Przyprowadzili do jakiejś drogi i kazali iść prosto, nie patrząc do tyłu. Były to najdłuższe kroki w moim życiu. Bojownicy zostawili mnie i wiem, że nawet oni nie rozumieli, dlaczego tak zrobili. Działali jak w hipnozie. Wiem, że to Duch Święty mnie uwolnił. Wyglądałem wtedy strasznie. Wychudzony, z długą brodą, w łachmanach przypominałem szaleńca, więc napotkani ludzie bali się mnie – wspominał. Cudem dotarł do klasztoru franciszkanów, wyspowiadał się i odzyskał także wolność duchową. – Kiedy ksiądz dał mi rozgrzeszenie, zdałem sobie sprawę, że demony uciekły – opisywał. Z nikim nie dzielił się swoimi przeżyciami w puszczy. Po dwóch latach, przebywając w Bogocie w Niedzielę Palmową, patrząc na krzyż, zrozumiał, że Chrystus chce, by o Nim opowiadał innym. Nie wiedział, jak ma to robić, ale przyszła mu do głowy myśl, by odnaleźć franciszkanina, który go wyspowiadał po uwolnieniu. 23 lata temu został jego ojcem duchowym. W archidiecezji Bogota Marino Restrepo założył wspólnotę Pielgrzymi Miłości. Ze swoją historią odwiedził już ponad 120 krajów na świecie. – Bogu oddaję moje życie. Ono jest krótkie i trzeba być zawsze przygotowanym na spotkanie z Nim – wyznał. Historię niezwykłego nawrócenia Marino Restrepo można poznać dzięki książce „Z mroku do światła”, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Michalineum. Dla naszych Czytelników mamy trzy egzemplarze. Szczegóły na: warszawa.gosc.pl.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast