Prezydent RP odznaczył medalem Virtus et Fraternitas Ukraińców, którzy w czasie rzezi na Wołyniu ratowali swoich polskich sąsiadów przed śmiercią z rąk nacjonalistów z OUN-UPA. Wyróżnienia odebrali potomkowie bohaterów. Osobiście odebrał je Wołodymir Kryżuk, strażnik pamięci o zamordwanych Polakach.
Na uroczystości w Belwederze pośmiertnie zostali wyróżnieni mieszkańcy Kisielina, Aleksandrówki i Sieniawki, którzy ostrzegli Polaków w porę, dali schronienie rannym, zawieźli do szpitala mocno poszkodowanych, zatajali prawdę przed nacjonalistami czy ukrywali Polaków. Groziła im za to zemsta banderowców i niezrozumienie ze strony rodaków.
List do odznaczonych skierował Prezydent RP Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki.
- Dziś czcimy Ukraińców, którzy w obliczu zagłady grożącej ich polskim sąsiadom zachowali swoje człowieczeństwo. Ratowali mordowanych Polaków, ukrywali i wspierali, opiekowali się polskimi sierotami. Dowiedli heroicznej odwagi, choć im samym też groziła za to śmierć. Dali w tamtych mrocznych czasach wspaniałe świadectwo braterstwa, które przetrwało próbę terroru i zwaśnienia naszych narodów – napisał Andrzej Duda.
W imieniu odznaczonych głos zabrał Wołodymyr Kryżuk, który został wyróżniony za zaangażowany w porządkowanie cmentarza we wsiach Ostrówka oraz Wola Ostrowiecka oraz poszukiwania i ekshumacje ofiar zbrodni wołyńskiej. - W swoim imieniu i w imieniu wszystkich Ukraińców chciałbym szczerze podziękować, bardzo nisko pokłonić się Panu Prezydentowi, narodowi polskiemu, za udzielenie tej ogromnej i ważnej pomocy, którą otrzymaliśmy od Państwa. Urodziłem się, wychowałem i mieszkam na brzegu malowniczej rzeki Bug, na terenie, gdzie przez wiele stuleci spokojnie żyli Ukraińcy, Polacy, a nawet nadbużańscy Olędrzy. Chwała Ukrainie! Niech żyje Polska – zakończył.
W imieniu ocalonych głos zabrała Ulesława Lubeck, wnuczka Anieli i Włodzimierza Dębskich. - Nazwałam siebie współocalona, bo gdyby nie zostali uratowani moi przodkowie, i mnie by tu nie było. Zwracam się do potomków bohaterów tamtych strasznych dni ze słowami wdzięczności za ocalenie naszych rodzin. To dzięki nim stoję dziś przed wami z wyrazami szacunku i z jakże spóźnionym słowem dziękuję – mówiła.
Odznaczeni nie kryli wzruszenia. - Dziś mam potężne emocje. Zaraz będę płakać. Jestem dumna z pradziadka, który znalazł ranne 10-letnie polskie dziecko na polu i pomógł mu. Zawiózł do szpitala, bo miało opuchniętą nogę. A w czasie kontroli na drodze powiedział, że to jego własny syn. Nie mieliśmy z tego tytułu nieprzyjemności ze strony mieszkańców wioski. Wnioskuję, że pewnie nikt nie dowiedział się, że my pomagaliśmy Polakom - mówiła po uroczystości Tamara Łysenko, prawnuczka Heresyma Łukiańczuka.
Oprawę muzyczną uroczystości przygotował Krzesimir Dębski, syn uratowanych z Kisielina Włodzimierza Sławosza Dębskiego i Anieli z domu Sławińskiej. Maestro wystąpił z sekstetem wokalnym i orkiestrą kameralną Primus.
Od 7 lipca przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie można oglądać wystawę plenerową przybliżającą losy Ukraińców, którzy od 2019 r. zostali odznaczeni medalem Virtus et Fraternitas.
Medal Virtus et Fraternitas jest nagrodą dla niosących pomoc lub pielęgnujących pamięci o Polakach lub obywatelach polskich innych narodowości będących ofiarami zbrodni sowieckich, nazistowskich zbrodni niemieckich, zbrodni z pobudek nacjonalistycznych lub innych przestępstw stanowiących zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne, w okresie od dnia 8 listopada 1917 r. do dnia 31 lipca 1990 r. Medale przyznaje prezydent RP na wniosek dyrektora Instytutu Pileckiego.
Na medalu jest przedstawiony orzeł biały według polskiego godła państwowego. Poniżej widnieją dwie skrzyżowane gałązki palmowe, symbolizujące nagrodę i uznanie. Rewers to postać kobiety z włócznią św. Maurycego, najstarszym polskim insygnium państwowym, i wieniec laurowy. Na otoczeniu medalu widnieje cytat ze słów św. Jana Pawła II "Człowieka trzeba mierzyć miarą serca".
Medal zaprojektowała Anna Wątróbska-Wdowiarska.