Gdy Agnieszka Sapińska bierze się za malowanie, wszystko inne odchodzi w niepamięć: ból kręgosłupa, mimowolne i nieskoordynowane ruchy oraz porażenie mózgowe, z którymi się boryka od urodzenia. Bierze w usta pędzelek i wyczarowuje na płótnie maki, róże i magnolie.
Gdy Grzegorz Gawryszewski był bliski załamania, to właśnie ona kazała mu się wziąć w garść i malować. Choć dzieli ich 47 lat, on nazywa ją aniołem, podobnie jak pewną bezhabitową franciszkankę od cierpiących, s. Barbarę, dzięki której pozbierał się w trakcie pobytu w Szpitalu Grochowskim. Zanim je poznał, najczęściej myślał tylko o śmierci.
Miał 17 lat, gdy złamał kręgosłup szyjny. Był świetnie zapowiadającym się sportowcem, uprawiał kajakarstwo i łyżwiarstwo szybkie. Trenował kolarstwo w Warszawskim Towarzystwie Cyklistów, dopóki nie zderzył się z autobusem. W jednej chwili marzenia prysły jak mydlana bańka, a on na stałe został przykuty do inwalidzkiego wózka. Radość życia odzyskał dzięki przyjaciołom z AMUN. Mieszka na osiedlu Las na granicy Wawra. Uwielbia malować pejzaże. Rok temu w parafii Karola Boromeusza wystąpił podczas pikniku. Po raz pierwszy namalował cały obraz.
Z kolei Agnieszka Sapińska z Mąkolic k. Głowna wyspecjalizowała się z kolei w kwiatach. Jej olejne prace pokazywane były już w wielu miejscach.
- Kocham kwiaty, bo są jak ludzie: każdy inny. Mają różne kształty i fascynujące kolory. Malowanie wyciąga z każdego dna, męczarni, chorób. Zapominam o bólu kręgosłupa i amoku dnia codziennego. Tracę głowę dla rzeczywistości, jakbym wchodziła w płótno jedynie ze swoimi radościami – opowiada. Maluje od 26 lat. Swoje smutki i złości wylewa na parkiecie, uwielbia dyskoteki i wycieczki. 13 września jedzie z mężem do Włoch.
W wernisażu wystawy wziął udział także Walery Siejtbatałow, repatriant z Kazachstanu, który stał się osobą niepełnosprawną w wyniku niefortunnego skoku do wody.
- Lekarze nie rokowali mi szansy na powrót do pełni zdrowia i sprawności fizycznej. Aby uciec myślami od swego kalectwa i ewentualnej depresji, zacząłem uczyć się języka polskiego i niemieckiego. Eksperymentowałem biorąc pióro do ust i zapisując wyrazy i zdania. Potem próbowałem rysować, a następnie malować, wzorując się na bogato ilustrowanej biblii dla dzieci. Rysowałem obrazy Chrystusa i sceny biblijne, potem witraże i portrety bliskich.
Nigdy wcześniej nie uczył się malować, ale krytycy szybko docenili umiejętność wiernego odtwarzania szczegółów i mistrzostwo w oddawaniu światłocieni. Sięgnął po farby olejne. Pierwszym obrazem w tej technice była ikona Matki Bożej Włodzimierskie, nazywana Ikoną Czułości. Jedną z jego prac kupiła sama Brigitte Bardot.
Wystawę prac artystów malujących ustami i nogami można oglądać codziennie w dni powszednie do 15 września, w godzinach 10-20.