Prymas Niderlandów wziął udział w promocji swojej książki o katolickiej moralności małżeńskiej i etyce seksualnej, "Więź miłości", która ukazała się staraniem oficyny Esprit.
Holenderski prymas, kard. Willem Jacobus Eijk gości w Polsce w związku z promocją ponad 500-stronnicowego opracowania na temat katolickiej wizji małżeństwa i seksualności.
24 stycznia odprawił Mszę św. w sanktuarium św. Andrzeja Boboli, a po niej wziął udział w spotkaniu na Collegium Bobolanum. 25 stycznia w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski spotkał się z dziennikarzami. Podczas krótkiej konferencji prasowej mówił o źródłach kryzysu wiary w Holandii, a także odpowiedział na pytanie prowadzącego spotkanie o. Stanisława Tasiemskiego OP o pigułkę "dzień po", którą władze w Polsce chcą dopuścić do sprzedaży bez recepty dla osób powyżej 15. roku życia.
70-letni kardynał Willem Eijk, który święcenia kapłańskie przyjął 1 czerwca 1985 roku, posiada doktoraty z bioetyki medycznej i filozofii. Wykładał etykę i teologię moralną oraz zasiadał w zarządzie stowarzyszenia lekarzy pro-life w Holandii.
- Pigułka "dzień po" jest dozwolona jedynie po gwałcie, i to w ciągu 48 godzin – stwierdził, wyjaśniając krótko dlaczego Kościół sprzeciwia się innemu jej zastosowaniu.
Podkreślił, że nie można nikogo zmuszać, by był w ciąży. Pigułka "dzień po" przeciwdziała zapłodnieniu w ciągu 48 godzin, ale gdy do niego dojdzie, nie pozwala zagnieździć się zarodkowi w macicy.
- Kościół mówi, że każde życie ludzkie musi być chronione. Dlatego przyjęcie pigułki "dzień po" w ciągu 48 godzin, czyli gdy nie dochodzi do zapłodnienia może być uzasadnione w przypadku gwałtu, bo kobieta ma prawo bronić się przed ciążą, do której jest zmuszona. Po 48 godzinach istnieje jednak ryzyko zabicia niewinnego dziecka - tłumaczył, przytaczając przykład narażonych na gwałty zakonnic w Kongo w latach 60., gdy Kościół zezwalał im na stosowanie antykoncepcji z tego samego powodu. - Podnoszono, że uzasadniona obrona pozwala nawet zabić gwałciciela. To prawo nie tylko zakonnic, ale wszystkich gwałconych kobiet - dodał.
Pytany o źródła kryzysu Kościoła katolickiego w Holandii, hierarcha przypomniał, że jego ojczyzna była pierwszym krajem w Europie zmagającym się z kryzysem wiary i moralności chrześcijańskiej. Według kard. Eijka było to spowodowane głównie brakiem autentycznej religijności, którą obserwowano już od lat 40. ubiegłego wieku. Więź z Kościołem była jedynie instytucjonalna, brakowało żywej relacji z Chrystusem, co wraz ze wzrostem zamożności mieszkańców Holandii od lat 60. stało się przyczyną indywidualizmu, rozpadu więzi społecznych, a wreszcie sekularyzacji. Skutkiem tego w ciągu dwóch dekad liczba wiernych spadła o 28 procent. Jeszcze w latach 60. jedna z parafii liczyła 3300 wiernych, 10 lat później niecałą połowę, a kilka lat temu zostało w niej zaledwie 60 wiernych, co skutkowało zamknięciem kościoła, którego parafianie nie byli w stanie utrzymać.
Holenderski duchowny przyznał jednak, że choć Kościół niderlandzki szybko traci wiernych, jednak ci, którzy nadal uczestniczą w życiu sakramentalnym są ludźmi głębiej wierzącymi i rozmodlonymi.
- Są otwarci na prawdę w Kościele, także w kwestii etyki seksualnej - stwierdził, opisując jeden z programów, prowadzących do odnowy życia religijnego przez kształtowanie elit zdolnych do ewangelizowania następnych pokoleń.