Kilkaset osób z całej Polski protestowało na pl. Zamkowym przeciwko zmianom MEN w zakresie nauczania religii.
Do Warszawy przyjechali nauczyciele, rodzice, dziadkowie i dzieci, by wyrazić swój sprzeciw przeciwko zapędom Ministerstwa Edukacji Narodowej w sprawie zmian w nauczaniu. Chodzi o możliwość łączenia uczniów z różnych klas i poziomów edukacyjnych na jednej lekcji religii, zmniejszanie przez MEN liczby lekcji religii do jednej tygodniowo, niewliczenie oceny z religii do średniej ocen i obligatoryjne umieszczanie lekcji religii jedynie na początku lub na końcu zajęć.
Stowarzyszenie Katechetów Świeckich było zbudowane frekwencją. Na pl. Zamkowym spotkali się ludzie z całej Polski.
- Podczas lekcji religii w szkole są przekazywane te wartości, które z mężem wprowadzamy w domu w życiu codziennym. Chcę, by szkoła była dla nas wsparciem w wychowaniu - mówi Dąbrówka Zawadka, młoda mama i nauczycielka nauczania wczesnoszkolnego z Warszawy.
- Uczę religii 15 lat. To moja jedyna praca. Mam inne kwalifikacje i mogłabym też uczyć innego przedmiotu, ale moje serce jest w katechezie. Ten przedmiot daje szanse uczniom, by mogli odkryć, kim tak naprawdę są. Na lekcjach mamy czas na rozmowę. Uczniowie darzą nas wielkim zaufaniem. Mówią o sprawach wychodzących poza zakres materiału. Przychodzą z problemami. Zadają pytania, których nie mogą zadać nigdzie indziej - mówi Małgorzata Kozioł, katechetka z Krakowa.
- Nasz katecheta bardzo o nas dba. Wysyła nas na konkursy pozaszkolne, ale przede wszystkim pokazuje, że wiara nie kłóci się z nauką. Tłumaczy, że Biblia idzie z nią w parze. Wyjaśniła nam, że stworzenie świata przez Boga nie sprzeciwia się teorii ewolucji. Poza tym, odpowiada na nasze pytania, ma dla nas czas. Prowadzi lekcje w sposób interesujący. Mówi nam też o innych religiach, byśmy wiedzieli świadomie, w co my, jako katolicy, wierzymy - tłumaczy Eliza Nowakowska, uczennica kl. 3 liceum ogólnokształcącego w Warszawie, która podczas protestu zbierała podpisy pod listem do Barbary Nowackiej.
Protest zorganizowało Stowarzyszenie Katechetów Świeckich. - Spotykamy się tutaj, aby w sposób pokojowy wyrazić swój sprzeciw przeciwko dyskryminowaniu i ograniczaniu lekcji religii w szkole przez obecne władze oświatowe. W 1990 r. religia wróciła do szkół po upadku komunizmu w Polsce, który ją wcześniej usunął na prawie 30 lat. Nie spodziewaliśmy się że po 34 latach w wolnej Polsce będziemy się musieli znowu o nią upominać. W polskich szkołach jest prawie 30 tysięcy katechetów, z czego większość świeckich. Rugowanie religii ze szkół jest pomysłem złym i ufamy, że zdecydowania większość Polaków to dobrze rozumie i na to nie pozwoli - mówił Dariusz Kwiecień, rzecznik Stowarzyszenia Katechetów Świeckich.
Protest rozpoczął się od kilkunastominutowego happeningu ukazującego jak wprowadzane przez MEN zmiany wpłyną na uczniów i system szkolnictwa. Przez obraz i muzykę katecheci wskazali na funkcję, jaką religia chrześcijańska pełniła i pełni w tworzeniu cywilizacji, kultury i w wychowaniu młodych pokoleń. Zwieńczyła go scena, w której pracownik budowlany przy użyciu narzędzi doprowadził do demontażu istniejącego porządku.
Po nim głos zabrał przewodniczący Stowarzyszenia Katechetów Świeckich. - Protestujemy dziś przeciwko traktowaniu edukacji w kategoriach zbijania politycznego kapitału z całkowitym pominięciem dyskusji o roli i kształcie nauczania religii oraz etyki w szkołach, która powinna odbywać się w szerokim gronie, także z udziałem świeckich osób wierzących, w tym rodziców, nauczycieli religii, a także uczniów - mówił Piotr Janowicz, wyjaśniając, że już w lutym tego roku stowarzyszenie zwracało się do MEN z pytaniem o zmiany w edukacji i oferowało swoją pomoc w zakresie ewentualnych ustaleń.
- Tymczasem MEN wprowadziło zmiany autorytarnie: wbrew naszej woli i bez porozumienia z nami. Przypomnę stanowisko prof. Pawła Boreckiego, który wskazuje, że rozporządzenie z 26 lipca br. powinno zostać zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego jako nielegalne, wadliwe ze względów proceduralnych i w związku z tym niekonstytucyjne - mówił, dodając że o wsparcie w zatrzymaniu zmian w edukacji stowarzyszenie zwróciło się do prezydenta Polski.
- Mamy też nadzieję, że przedstawiciele Kościołów i związków wyznaniowych, w tym Kościoła rzymskokatolickiego zaskarżą rozporządzenie MEN do Trybunału Konstytucyjnego - dodał.
Przypomniał, że nauczanie religii obecne jest w publicznym systemie oświaty w 23 krajach Unii Europejskiej, a w niektórych państwach, np. w Austrii, Grecji, na Cyprze, Malcie, w Danii, Szwecji, Finlandii i większości landów niemieckich religia jest przedmiotem obowiązkowym. - Dlaczego w większości europejskich krajów religia w szkole publicznej może być normą i przejawem wolności religijnej, a w Polsce traktowana jest jako wynaturzenie? Zastanówmy się wspólnie, jaki jest cel prowadzenia takiej narracji i komu oraz czemu ma to służyć? - pytał.
Wyraził przypuszczenie, że zmiany w zakresie nauczania religii w szkole mają doprowadzić do tego, że uczniowie sami będą z niej rezygnować.
Sprzeciw katechetów wsparła też Solidarność. - Nasza obecność na proteście jest wyrazem społecznej solidarności. Dziedzictwo religijne jest naszym dziedzictwem kulturowym. Nauczanie religii w szkołach jest dziedzictwem Solidarności. I będziemy go bronić. Nie może być tak, że jedna grupa zawodowa będzie pozbawiona pracy z dnia na dzień. Poza tym nie znam badań, które pokazywałyby, że Polacy nie chcą religii w szkole. Mogą być tacy uczniowie, ale powinni chodzić na etykę - mówił Waldemar Jakubowski, przewodniczący oświatowej Solidarności.
- Jestem cztery lata przed emeryturą. Po śmierci męża, praca katechetki pozwoliła mi wychowywać dzieci, zapewnić im byt i robić, to co kocham. Modlę się za swoich uczniów. Oni przychodzą z problemami życiowymi, a potem wracają i mówią, że dzięki temu coś się im udało. Dużo z nimi rozmawiam. Oni pytają, ale i słuchają – mówi Aldona Solarek z Wrocławia.
Wiele osób, które przybyły na protest miało ze sobą flagi Polski, niektórzy trzymali różańce. Były też transparenty z napisami „Bóg, honor, ojczyzna”, „Tak dla religii” czy „Stop dyskryminacji katolików”. Przybyli skandowali: „Równe prawa dla religii”.
- Doświadczyłam Boga żywego i chcę się im dzielić. To jest największy skarb. Pracuję głównie w klasach 1-3 i widzę, że dzieci są otwarte na Boga. Są głodne życia duchowego, a my serwujemy im konsumpcjonizm. Dla części z nich, to jest jedyny moment, kiedy o Bogu usłyszą. W naszej szkole są dzieci, które są na religie niezapisane, a chcą chodzić. Mamy też Ukraińców, którzy choć na Pierwszą Komunię Święta są niegotowi, to na lekcje przychodzą. Chłopcy mówią mi, że religia są jest nich na trzecim miejscu, po basenie i informatyce, a dla jednego chłopca, to nawet na drugim, zaraz po stołówce. Są też takie dzieci, które kładą się na ławce i mówią, że chciałyby słuchać o Bogu przed snem – mówi Magdalena Sroczyńska, katechetka z Piaseczna.
Na proteście były też dzieci. Niektóre przyszły z rodzicami, inne wybrały są na pl. Zamkowy samodzielnie. - Kocham Pana Boga. Uwielbiam lekcje religii. Poznałam na niej wiele faktów, ale też modlitwy, np. tajemnice różańcowe. Przez religię pogłębiam też swoją wiarę. Nauczyłam się na niej, czym jest dojrzałe chrześcijaństwo. Poza tym, pomysł łączenia klas jest niedorzeczny Inaczej zachowujmey się w klasie pierwsze, inaczej w trzeciej- mówi Edyta Maciejec z Warszawy, tegoroczna absolwentka szkoły średniej.
Protest zwieńczyła Msza św. w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w intencji swobodnego nauczania religii w szkole, za dzieci i o umocnienie wiary dla katechetów.