Urszulanki szare dziękują Bogu i ludziom za 100 lat obecności i apostolstwa w Warszawie.
Na uroczystej Eucharystii odprawionej przez kard. Kazimierza Nycza, bp. Romualda Kamińskiego i kapłanów z zaprzyjaźnionych parafii zebrały się w towarzystwie rodzin, wychowanków i sióstr z innych zgromadzeń w miejscu, gdzie zaczynały posługę w stolicy.
- Na terenie parafii Wszystkich Świętych powstał pierwszy dom urszulanek szarych w Warszawie. Był odpowiedzią św. Urszuli na rozeznanie znaków czasów. Gdy dowiedziała się w jak trudnych i opłakanych warunkach żyły studentki, postanowiła temu zaradzić - mówiła na rozpoczęcie Eucharystii s. Beata Mazur SJK, przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, przypominając, że siedziba sióstr od 1924 roku mieściła się w przeznaczonej na ten cel kamienicy Rottwandów przy ul. Siennej 87.
- Od tego roku studentki przyjeżdżające ze wsi do stolicy znalazły bezpieczny internat. Istniał on w tym miejscu do 1931 roku, bo wtedy siostry w szybkim tempie, za własne środki wybudowały dom przy ul. Gęstej na Powiślu - mówiła, dodając, że przez sto lat siostry posługiwały w różnych miejscach, m.in. na Bielanach, na Pradze i w al. Szucha.
- Każda z sióstr wniosła wkład wiary w historię Kościoła i warszawskiego społeczeństwa. Dziś wszystko oddajemy Bogu. Dziękujemy za pokolenia sióstr oddane warszawskim dziełom. Prosimy o modlitwę, byśmy pozostały wierne charyzmatowi i gorliwe o zbawienie człowieka - podsumowała s. Beata Mazur.
Mszę św. koncelebrowali księża z parafii i miejsc, gdzie na przestrzeni lat posługiwały lub posługują siostry urszulanki. W tym gronie był ks. Mirosław Kreczmański z parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezusa, na terenie której obecnie mieści się dom urszulanek szarych, nazywany Szarym Domem.
W homilii kard. Nycz zauważył, że urszulanki szare prze lata stawiały na formację „ku życiu”, działały w aspekcie małżeńskim, rodzinnym i społeczno-zawodowym. Sięgając do historii zgromadzenia, kardynał przypomniał, że moc Boga widać we wszystkich działaniach sióstr, które mimo trudności dążyły do określonych celów.
- Niekiedy początki i okres wzmacniania naszej wiary to pewnego rodzaju podróżowanie po równinie, natomiast właśnie kiedy Pan daje nam ważne zadanie, szlak okazuje się prowadzić pod górę. Wtedy właśnie okazuje się, jak silna jest moc Boga, który wspiera nas w najcięższych momentach. Urszulanki dostrzegły dwa najważniejsze zadania, które realizowały od samego początku. Pierwsze z nich to funkcja wychowawcza, a drugie to niesienie wsparcia potrzebującym i ubogim. Za was siostry i wasze poczucie misji, za to, co zrobiłyście dla Warszawy, obu stołecznych diecezji, całej Polski i całego Kościoła dziękujemy w tym doniosłym dniu - dodał metropolita warszawski.
Nawiązując do postawy św. Urszuli Ledóchowskiej zauważył, że mimo przeciwności, działa i podejmowała coraz więcej.
- Dzięki Bożej Opatrzności założyła dom w Pniewach i stamtąd dokonała się reformacja z urszulanek na urszulanki szare. Zdecydowała się na coś więcej. Stad się wzięła refundacja zakonu. Wasz charyzmat to prostota połączona z mądrością - zauważył kard. Nycz. Zwrócił też uwagę na uśmiech i pogodę ducha św. Urszuli. - To jest droga dla każdego z nas - nauczał.
W jubileuszowej modlitwie uczestniczyły siostry z innych zgromadzeń.
- Znamy urszulanki od lat. Współpracujemy z nimi w Konferencji Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych. Życzymy, żeby nadał żyły w wierności charyzmatowi, odczytywały znaki czasu i pomnażały powołania. Życzymy też owocnej pracy na polu wychowania dzieci i młodzieży, by nadal działały dla dobra zdrowej rodziny - mówiły s. Krescencja i s. Krystyna, służebniczki Maryi Niepokalanej.
Na Mszy św. byli też obecni rodzice i dzieci korzystający z przedszkola prowadzonego przez urszulanki przy ul. Wiślanej 2. Państwo Matylda i Maciej Simbierowiczowie z córkami nieśli dary do ołtarza.
- W tym przedszkolu grupy są małe. Dzieci są traktowane indywidualnie. Siostry organizują dużo wyjść i wycieczek. Jest bogata oferta zajęć dodatkowych. Obecność Boża jest tu odczuwalna w każdym momencie. Na koniec tygodnia dzieci są przygotowane do niedzielnej Ewangelii. Mają ją nie tylko własnoręcznie zobrazowaną, ale i przemyślaną. Starsza córka, absolwentka przedszkola, jak ma dzień wolny w szkole, to pyta, czy może przyjść z młodszymi siostrami do przedszkola - mówi Matylda Simbierowicz, mama piątki dzieci.
Z racji jubileuszu urszulanki zapraszają na studenckie świętowanie 100 lat w Warszawie, przy ul. Wiślanej 2 w dniach 18-20 października.
Przez cały rok na ogrodzeniu Szarego Domu na Powiślu można oglądać wystawę złożoną z 12 plansz prezentującą historię urszulanek szarych w Warszawie przygotowaną przez s. Beatę Zawiślak USJK.
Urszulanki szare przybyły do Warszawy za sprawą studentek, które w 1923 roku przyjechały do matki Urszuli Ledóchowskiej do Pniew i prosiły, by w stolicy zapewniła im bezpieczne i godziwe, a jednocześnie niedrogie schronienie na czas nauki. Założycielka urszulanek szarych przystąpiła więc odważnie do dzieła odczytując dosłownie zapis konstytucji: „Gdy chodzi o niesienie pomocy bliźniemu, niech żadna praca wydaje im się za mozolna, żaden trud za wielki, żadna ofiara za ciężka”.
Początkowo jednak siostry zamieszkały w Śródmieściu. Dom zakonny od 28 sierpnia 1924 roku mieścił się w wynajętej, sypiącej się ze starości kamienicy Rottwandów przy ul. Siennej 87. Tu dwanaście sióstr prowadziło prywatą szkołę powszechną dla biedniejszych dzieci, internat akademicki dla 40-100 studentek oraz dokształcanie zawodowe dziewcząt w zakresie trykotarstwa i guzikarstwa. Organizowały też kolonie letnie w Ołtarzewie, katechizowały w szkołach warszawskich oraz organizowały Krucjatę Eucharystyczną i Apostolstwo Modlitwy. Od sierpnia 1932 roku na Annopolu podjęły charytatywną pracę wśród bezdomnych i wysiedlonych. Marzyły o swoim domu. Żeby na niego zarobić prowadziły letnie pensjonaty w wynajętych willach w Konstancinie i Milanówku. Uzbierały na trzyfrontowy i pięciopiętrowy budynek na Powiślu, który powstawał od 1930 roku na działce darowanej przez rodzinę Biernackich. Choć prace budowlane trwały do 1934 roku, to pierwsza grupka studentek wprowadziła się do niego już w 1931. Dom mógł pomieścić 140 studentek. By zarabiał na siebie, posiadał skrzydło lokatorskie z wejściem od ul. Dobrej. Tu w czasie okupacji mieszkały m.in. gen. Maria Wittek, pedagog społeczna Helena Radlińska czy Anna Zawadzka, siostra „Zośki”.
Gdy wybuchała II wojna światowa, matka Urszula już nie żyła. Dla sióstr zaczął się zupełnie inny czas. Początkowo dokuczał im brak chleba, bo mieszkańcy domu nie mając meldunku w Warszawie, nie otrzymywali na niego kartek. Siostry wystarały się o urzędowe zezwolenie na jego wypiek dla Powiśla. Nie otrzymywały za to pieniędzy, a przydział mąki i 30 procent chleba z każdego jej kilograma. Z czasem do sklepów zaczęły nieoficjalnie dostarczać wielką rzadkość: białe bułki nazywane „urszulańskimi”.
W czasie wojny siostry prowadziły z ramienia Rady Głównej Opiekuńczej dwie kuchnie - dla dzieci i młodzieży oraz dla dorosłych. Organizowały też tajne komplety. Udostępniały miejsce na spotkania grup konspiracyjnych, Wojskowej Służby Kobiet Komendy Głównej AK i harcerzy. Uczestniczyły w przerzucie dzieci z getta. Szczególną rolę odegrał tu dom przy ul. Tamka 30, który szare urszulanki przejęły w 1942 roku, i w którym do końca wojny prowadziły zakład opiekuńczo-wychowawczy dla dziewcząt, szczególnie osieroconych. Obecnie mieści się w nim hostel, ale nadal nad głównym wejściem umieszczona jest płaskorzeźba, z której patrzy na Tamkę Pan Jezus z otwartym Sercem. Z tego budynku na Wiślaną w czasie Powstania Warszawskiego prowadziły podziemne strzałki „Do urszulanek po chleb”. Siostry wypiekały go pracując na trzy zmiany, bo zaczęły zaopatrywać także załogę elektrowni, która zajęła się także wyrabianiem amunicji. U sióstr powstał punkt opatrunkowy z małym szpitalem pod dyrekcją s. dr Zofii Wojno. Kiedy upadało Powiśle powstańcy zaproponowali siostrom ewakuację, z której urszulanki nie skorzystały. 4 września Niemcy wyrzucili wszystkich mieszkańców domu, a sam budynek częściowo zniszczyli. Siostry poszły do Milanówka. Pierwsze wróciły tu w styczniu 1945 roku, by pilnować domu. Niektóre pokoje były w miarę do zamieszkania.
W komunie część budynku, którego całkowita odbudowa zakończyła się w 1963 roku, została urszulankom zabrana, m.in. na kuratorium, a internat upaństwowiono. Tym sposobem siostry straciły swoje wielkie dzieło. Zarabiały pracując w parafiach, w kurii, dziekanatach, jako katechetki, przygotowując podręczniki, a nawet organizując pracownię fotograficzną. Od lat 50. XX pomagały rodzicom w Bożym wychowaniu dzieci prowadząc pomoc sąsiedzką i ochronkę dla przedszkolaków na wzór swojej założycielki.
Od 1955 roku w Szarym Domu podczas pobytów w Warszawie mieszkał ks. Karol Wojtyła. Stąd jako biskup i kardynał 3 października 1978 roku udał się do Watykanu na konklawe, na którym został wybrany papieżem.
Historia warszawskich urszulanek zatoczyła koło po 1989 roku. Odzyskały budynek i możliwość prowadzenia domu dla studentek. To co pozostało niezmienne, to ich chęć służby drugiemu człowiekowi. Siostry stale wzorują się na św. Urszuli Ledóchowskiej, m.in. jej pedagogice uśmiechu.