W stolicy Orszak Trzech Króli przeszedł po raz 17. Tegoroczną nowością, podpatrzoną w Hiszpanii, był wielki, świetlisty anioł na czele pochodu.
Przed wyruszeniem stołecznego orszaku krótką modlitwę odmówił biskup polowy Wiesław Lechowicz, którzy życzył zebranym przed pomnikiem Kopernika, aby Trakt Królewski, jakim ruszą w kierunku pl. Zamkowego, był także traktem Chrystusowym.
Jako pierwsi wyruszyli w towarzystwie aniołów Maryja Brzemienna i św. Józef. Prowadzili żywego osiołka i szukali dla siebie bezskutecznie gospody. Za nimi, ze śpiewem kolęd, ruszył orszak z ogromnym, świetlistym aniołem „Zwiastunem Radości Wielkiej” na czele. To tegoroczna nowość podpatrzona w Hiszpanii, za którą podążała Gwiazda z gromadą kolędników i Turoniem.
W orszaku szli m.in. abp Adrian Galbas, metropolita warszawski, biskup polowy WP Wiesław Lechowicz i nuncjusz apostolski w Polsce Antonio Guido Filipazzi.
Król Azji - Japończyk mieszkający z rodziną w Józefowie pod Warszawą, dla którego od czasu uczestnictwa w orszaku 6 stycznia jest najpiękniejszym dniem w roku - przemieszczał się pojazdem z ogromnym kadzidłem.
Król Czarnego Lądu jechał w otoczeniu figur afrykańskich zwierząt. Był nim student od 2 lat mieszkający w Polsce z żoną i dzieckiem, który przeżył rzeź w Rwandzie w 1994 roku. Król Europy przejechał na wysokiej warowni rzymskiej ciągniętej przez auto, otoczonej licznymi legionistami. Był nim Kacper Halski, mąż i tata ósemki dzieci.
- W orszaku uczestniczymy jako rodzina od początku, czyli od 2009 roku. Przez lata miałem w nim różne zadania do wykonania, a teraz po raz pierwszy byłem królem. Spełniło się moje marzenie związane z imieniem, przez które znam tradycję, a przecież sam grób Trzech Króli, zgodnie z podaniami historycznymi, znajduje się w Kolonii. Dałem świadectwo wiary i ciągłego nawracania się. W dzisiejszym rozedrganym świecie puściliśmy jasny sygnał, że Jezus jest Zbawicielem świata. Przychodzi dla każdego z nas. Dla każdego coś ma. Przypomina, że możemy stać się dziećmi Bożymi i poszukiwać Boga w codziennym życiu, nawet w najmniejszych rzeczach i wydarzeniach - mówił w rozmowie indywidualnej.
Kiedy orszak dotarł na pl. Zamkowy dla Jezusa zatańczyły azjatyckie smoki, zaprezentowały się pluszowe wielbłądy, Legion Rzymski wykonał musztrę, a pasterze kolędowy pokłon. Na końcu przybyli Trzej Królowie z darami.
Uczestników orszaku pozdrowił papież Franciszek. List z błogosławieństwem z Watykanu odczytał ze sceny abp Adrian Galbas. „To wielka radość, że w Roku Jubileuszowym Nowonarodzony Syn Boży odbiera publicznie hołd na ulicach tak wielu miast świata” - napisał Ojciec Święty.
W tym roku „orszakową” Świętą Rodzinę tworzyli Eliza Papierowska-Niemczyk, Piotr Niemczyk i ich 9-miesięczny synek.
- Mały Franio jest Jezusem, ale tak naprawdę chcemy pokazać wielką radość z naszego 10-letniego Ignasia, który urodził się z zespołem Downa, a w orszaku szedł jako rycerz. O jego chorobie wiedzieliśmy od 14. tygodnia ciąży. W tamtym czasie zgodnie z prawem mogliśmy dokonać aborcji, tym bardziej, że było też podejrzenia dwóch wad letalnych. Mieliśmy po 28 lat. Mąż planował specjalizację, a ja drugi kierunek studiów. Przyjęliśmy dziecko inne. To jest macierzyństwo trudne, ale piękne. Wszystkie nasze dzieci są dla nas darem i wielka radością - mówiła w rozmowie indywidualnej Eliza Papierowska-Niemczyk.
Orszak zwieńczył polonez do melodii kolędy „Bóg się rodzi”. Zaraz po nim rozpoczęło się wspólne kolędowanie z zespołem Joszko Brody oraz grupami śpiewaczymi pod przewodnictwem Jakuba Siekierzyńskiego, dyrygenta Chóru Centrum Myśli Jana Pawła II.
Wydarzenie zainicjowała i przygotowała Fundacja Orszak Trzech Króli.