Wzruszające pożegnanie ks. Ignacego Dziewiątkowskiego, proboszcza parafii o. Pio.
Podczas uroczystości pogrzebowych ks. Ignacego Dziewiątkowskiego, zmarłego 21 stycznia proboszcza ursynowskiej parafii św. o. Pio, wzruszające słowa wygłosiła jego mama, Julia. Na koniec Mszy św. wspomniała, że kiedyś, w młodości, chciała dokonać aborcji, ale ostatecznie Pan Bóg ochronił życie jej syna.
- Chodzi o to, że mój Ignaś był skazany na zagładę przeze mnie. Tak los się potoczył, że Pan Bóg go ochronił i właśnie stworzył taką rodzinę, w której teraz ja żyję. A wtedy ja po prostu nieświadoma tego chciałam to popełnić morderstwo - wyznała.
Mama kapłana wyraziła wdzięczność Bogu za to, co ks. Ignacy osiągnął w życiu, podkreślając, jak wielkich dzieł Bóg dokonał w jego życiu.
- Proszę przyjść i zobaczyć, co mój syn zrobił, jaką wybudował parafię, kościół, wspólnotę parafialną. Ile jest ludzi, którzy się za niego modlą! Bóg zapłać za wszystko. Teraz właśnie siedzę i liczę, ilu ja mam synów, ile ja mam córek tu, a był tylko on jeden! Chwała Panu, dzięki za wszystko! - powiedziała Julia Dziewiątkowska, dostrzegając jak wiele osób modli się za jej syna i jaką miłością go otoczono.
Zwróciła się również z prośbą do innych kobiet, aby nigdy nie dokonywały aborcji, gdyż dzieci są błogosławieństwem.
- Apel do wszystkich kobiet w Warszawie i nawet w całej Polsce. Nie zabijajcie dzieci. One są naszym szczęściem, naszym życiem.
W trakcie Mszy św. odprawionej przez bp. Rafała Markowskiego wielokrotnie przywoływano zasługi księdza Ignacego jako budowniczego kościoła i organizatora życia parafialnego w parafii św. Ojca Pio na warszawskim Ursynowie.
- Ogarniamy księdza Ignacego swoją myślą i swoją modlitwą, ogarniamy całe jego życie. Oczywiście te dokonania materialne mają swoje wielkie znaczenie, ale w gruncie rzeczy to, co dokonało się w jego kapłaństwie, jest niewidoczne dla oczu. To godziny spędzone przy ołtarzu, to sprawowane Eucharystie, to posługa w konfesjonale, w kancelarii. To dobro, które płynęło z jego posługi, znają tylko ci, którzy tego doświadczyli i którzy mu wiele zawdzięczają - mówił biskup, zapewniając o modlitewnej pamięci kolegi kursowego zmarłego bp. Michała Janochy oraz abp. Adriana Galbasa. Przypomniał, że metropolita warszawski tuż po ingresie odwiedził chorego ks. Ignacego Dziewiątkowskiego w szpitalu przy ul. Wołoskiej i modlił się przy jego łóżku o jego zdrowie i w intencji objętej archidiecezji.
Homilię wygłosił ks. Grzegorz Kozicki.
- Nadzieja zakotwiczona w naszych sercach i w Bożym miłosierdziu niech nas umacnia, że święty o. Pio, patron tej parafii, jego parafii, szeroko otwiera mu bramy raju i wbija w jego duchowy paszport nowe dane i nowy adres: "Ksiądz Ignacy Dziewiątkowski. Niebo. Pobyt stały". Ksiądz Ignacy zostawia tu na ziemi wszystko. Przede wszystkim ludzi, których tak bardzo kochał, mamę, rodzeństwo, przyjaciół, bliskich, ale także i to, co cenił i lubił: umiłowanie do staroci, ulubione książki, czasopisma, programy sportowe, jego sprzęt wędkarski, który był jego wielką pasją, może swój kubek pod kawę czy herbatę. Zabiera ze sobą przed tron miłosiernego Boga bagaż własnych uczynków i dar naszej modlitwy - mówił kaznodzieja.
Po Mszy św. kapłana żegnali kapłani i wierni, w tym architekt świątyni.
- Nie ustawałeś w pracy nad budową domu Pana. Tego domu w sensie materialnym, jak również wspólnotowym, eklezjalnym. Twoją troską było, by zbudowany kościół stanowił nasze centrum życiowe: był zdrojem wody żywej, brzmiącym modlitwą i przepełnionym miłością. Miał być i jest tym, co zamierzałeś. Zadbałeś o jego wystrój, ale Twoją troską było przede wszystkim stworzenie wspólnoty Kościoła Pana. Zawsze dbałeś, by nasze rekolekcje, konferencje i spotkania przybliżały nas do Boga, rozwijały naszą wiarę. Nasz kabacki Kościół emanował miłością i radością. Jego celem było jednanie, a nie dzielenie. To jednanie było możliwe tylko dlatego, że byłeś dla wszystkich: ciekawym świata dla dzieci, rozumiejącym młodzież dla młodzieży, współcierpiących dla cierpiących. Dla każdego znalazłeś czas. Każdego pragnąłeś zrozumieć, gdy trzeba było wyciągnąć pomocną dłoń. Byłeś nie tylko naszym proboszczem, przewodnikiem, kapłanem, ale także naszym przyjacielem. Znałeś nas, o każdym umiałeś powiedzieć miłe słowo. Czuliśmy się ważni dla ciebie. Wiedzieliśmy, że zawsze jesteś. Księże Ignacy, nasz ukochany proboszczu, trudne i bolesne są pożegnania. Liczyliśmy na cud, że wrócisz do nas i dalej będziemy razem pielgrzymować do Pana. Tymczasem Pan zechciał uczynić ten cud inaczej, choć refleksja o tym przyszła dopiero później. Gdy rozpoczął się ostatni etap Twego ziemskiego pielgrzymowania, Bóg ponownie zjednoczył nas na modlitwie w Twojej intencji i jeszcze ściślej połączył parafię w drodze do niebiańskiej ojczyzny - mówiła jedna z parafianek.
Po Mszy św. ciało księdza Ignacego zostało przewiezione do rodzinnej Sokółki, gdzie w sanktuarium Cudu Eucharystycznego sprawowana była Msza pogrzebowa, po której kapłan spoczął w grobie kapłańskim na miejscowym cmentarzu.