Można tu podjadać, dotykać eksponatów, głośno się śmiać i podpatrywać, jak powstają słodkości. Choć Muzeum Fabryki Czekolady E. Wedel działa dopiero od pół roku, gościło w nim już przeszło sto tysięcy osób w różnym wieku.
Zaczęło się od karmelków śmietankowych. Potem przebojem stała się pitna czekolada, a następnie młody, ale doświadczony cukiernik Karol Wedel podbijał stołeczny rynek konfektami migdałowymi, pomadami kandyzowanymi, marcepanami królewskimi, preparowanymi owocami, syropami na kaszel oraz pastylkami miętowymi. Przyjechał do Warszawy 180 lat temu i pracował przy ul. Piwnej 12, by sześć lat później stworzyć cukiernię i warsztat rzemieślniczy przy ul. Miodowej 12. Jego smakołyki nabierały renomy, a chętnych na produkty było coraz więcej. Dość wcześnie przekazał interes synowi Emilowi, który zaczął na szybie cukierni i produktach umieszczać faksymile „E. Wedel” – stało się ono znakiem towarowym firmy. To właśnie Emil przeniósł przedsiębiorstwo do wybudowanej w 1893 r. oficyny przy ul. Szpitalnej 8. Prócz interesów dość aktywnie uczestniczył w życiu ewangelicko-augusburskiej wspólnoty religijnej w Warszawie. Należał też kilkukrotnie do kolegium parafii, którą wraz z żoną wspierali dobroczynnie. W pracy pomagał mu syn Jan, który w 1923 roku, po śmierci matki, przejął interes, decydując się na zmianę nazwy z „Emil Wedel i Syn” na „Fabryka Czekolady E. Wedel Spółka Akcyjna”. To on wprowadził firmę w nową erę, stając się pionierem produkcji czekolady i słodyczy w Polsce. Jego innowacyjne podejście do biznesu zaowocowało między innymi stworzeniem kultowych pianek ptasie mleczko oraz ikonicznego wizerunku „Chłopca na zebrze”, który do dziś zdobi dach Pijalni Czekolady E.Wedel przy ulicy Szpitalnej 8 w Warszawie. W ubiegłym roku, w 150. rocznicę urodzin Jana, Fabryka Czekolady E. Wedel spełniła marzenia Jana i otworzyła na Kamionku – gdzie przeniósł produkcję – muzeum. Można w nim poznać tajniki tworzenia czekolady, zgłębić jej dzieje oraz poznać historię rodziny Wedlów. Prócz prezentowanych eksponatów jest miejsce, by dotykać, wąchać i smakować czekoladę, uruchomić maszyny do jej produkcji, dowiedzieć się, skąd pochodzi ziarno kakaowca, a także samemu zaprojektować opakowania słodyczy i doglądać produkcji torcika wedlowskiego czy chałwy. Po drodze do ostatniej sali wystawowej znajduje się kino, gdzie pracownicy fabryki, zatrudnieni w różnych miejscach i na różnych stanowiskach, opowiadają, czym się zajmują. Wizytę w muzeum warto zwieńczyć na tarasie widokowym, by zobaczyć park Skaryszewski z nowej perspektywy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.