W 25. rocznicę koronacji cudami słynącego obrazu Maryi abp Adrian Galbas w sanktuarium Matki Bożej Radosnej Opiekunki Przyrody w Secyminie-Nowinach zachęcał do poszanowania całego stworzenia i przeczytania encykliki Laudato si'.
W uroczystej Eucharystii uczestniczyli dyrektorzy polskich parków narodowych, leśnicy, przedstawiciele województwa mazowieckiego, powiatu nowodworskiego ze starostą Magdaleną Biernacką na czele, gminy Leoncin, straż pożarna, żołnierze, dzieci i nauczyciele ze szkół podstawowych i pielgrzymi.
W homilii abp Adrian Galbas przypomniał, że w 2000 roku kard. Glemp profetycznie podniósł kościół w Seceminie-Nowinach do rangi sanktuarium, nadając mu tytuł Matki Bożej Radosnej Opiekunki Przyrody.
- Dopiero 10 lat temu zmarły niedawno papież Franciszek ogłosił encyklikę Laudato si', w której podkreślił, że człowiek jest koroną stworzenia, ale nie jest panem stworzenia. Człowiek ma prawo korzystać z pól i lasów, ale nie może ich wykorzystywać. Papież mówił, że troska o przyrodę musi być połączona o z troską o człowieka i o wiarę - przypomniał metropolita warszawski.
Za Franciszkiem zachęcał do wdzięczności za zasoby naturalne.
- Przyroda nie wszystko może nam już dać, bo została zdewastowana. Papież mówi: ważne są konferencje klimatyczne, umowy międzynarodowe, redukcja dwutlenku węgla, ale nie mniej ważne są nasze małe gesty, które przyczyniają się do ochrony przyrody. Przyjść do sanktuarium, a potem nie zrobić nic dla przyrody, nie jest w porządku - mówił abp Galbas.
Prosił, by każdy zastanowił się, czy jest propagatorem kultury „zużyj i wykorzystaj ponownie, a jeśli trzeba to napraw”.
- To dotyczy też tego, jak obchodzimy się z drugim człowiekiem i z Bogiem. Czy znudziła się mi żona i biorę drugą? Czy Bóg mi był potrzebny tylko w trwodze, a teraz żyją już bez Niego? Boga też można wykorzystać i wyrzucić. Taka kultura nas dewastuje kompletnie – przestrzegał abp Galbas.
Przypomniał za papieżem Franciszkiem, że najbardziej z powodu zdewastowanej przyrody cierpią najbiedniejsi. Prosił o przeczytanie encykliki Laudato si'.
- Zróbmy sobie rachunek sumienia z naszego stosunku do przyrody. W tym pięknym miejscu zadajmy sobie pytanie, co ja dziś mogę dla niej zrobić, by się nią zaopiekować, skoro się nią opiekuje Maryja i to w sposób radosny - zachęcał.
Wyraził uznanie z obecności na Eucharystii dyrektorów parków narodowych i leśników. Dziękował za posługę ks. Janusza Celejewskiego, proboszcza w Secyminie-Nowinach.
- Proboszcz się o to miejsce bardzo się troszczy. Ofiarowuje mu całe swoje życie - zauważył.
Na koniec zwrócił uwagę na sam fakt nałożenia koron na cudami słynący wizerunek Matki Bożej.
- 25 lat temu Maryja otrzymała korony. One Jej nic nie dodały. Ona je otrzymała, bo jest królową, a nie dlatego jest królową, że ma korony. Ona jest królową od początku, bo jej królowanie to służba. Służyła Jezusowi, a teraz uwrażliwia nas na przyrodę - podsumował abp Adrian Galbas.
Na zakończenie Eucharystii został odczytany list od Adama Struzika, marszałka województwa mazowieckiego.
„W malowniczo położonym secemińskim sanktuarium, na skraju Kampinoskiego Parku Narodowego, w pobliżu Wisły, Najświętsza Maryja Panna ze swoim Boskim Synem znalazła Jej należyty hołd i małe królestwo w miłości parafian i wiernych, przywiązaniu leśników” - zauważył A. Struzik.
Głos zabrał też Mirosław Markowski, dyrektor Kampinoskiego Parku Narodowego, który dziękując abp. Adrianowi Galbasowi za modlitwę ze służbami ochrony przyrody, przypomniał, że niejako wstępem do koronacji obrazu Maryi była pierwsza wizyta kard. Glempa w KPN 26 stycznia 1993 roku.
- Ksiądz prymas przyjął wówczas zaproszenie od ówczesnego dyrektora parku Jerzego Misiaka. Był to symboliczny powrót do jedności duchownych i świeckich po wielu latach we wspólnej pracy dla Boga i ojczystej przyrody - przypomniał Mirosław Markowski, zaznaczając że kard. Glemp wielokrotnie później odwiedzał Puszczę Kampinoską i inne perły przyrody: Polesie, Tatry, Wigry czy Gorce.
-Te wszystkie wydarzenia dzięki Opatrzności Bożej przy spontanicznym udziale mieszkańców, władz państwowych i samorządowych, a także ówczesnego proboszcza ks. Tadeusza Jaworskiego, dyrektora Jerzego Misiaka oraz służb ochrony przyrody doprowadziły do koronacji obrazu Matki Bożej Radosnej Opiekunki Przyrody - mówił.
- Dziękujemy za przypomnienie nam w życiu codziennym praw biblijnych, że przyroda dla człowieka jest językiem Boga, Jego znakiem i sakramentem. Świat daje świadectwo o Bogu, będąc wspaniałym dziełem Artysty - jednolitym i zharmonizowanym - pokazuje wielkość, mądrość i dobroć Boga - mówi Mirosław Markowski.
Na zakończenie uroczystości koncert pieśni maryjnych wykonała Aleksandra Wasilewska, dawna uczennica ks. Janusza Celejewskiego, proboszcza parafii.
Owiany kultem obraz Maryi w secymińskim kościele to olej na płótnie o wymiarach 117x80 cm. Przedstawia siedzącą młodzieńczą postać Matki Bożej w czerwonej sukni i ciemnoniebieskim płaszczu, która po swojej lewej stronie ma małego Jezusa, a w ręku trzyma kulę ziemską. Lewą rączką dotyka ją Dzieciątko, które swoją prawą rękę ma wzniesioną w geście błogosławieństwa.
Wizerunek został namalowany przez nieznanego malarza najpewniej za czasów króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i ofiarowany kościołowi parafialnemu w Wołczynie. Oryginalny obraz prawdopodobnie zaginął, gdy po wybuchu powstania styczniowego władze carskie zmieniły kościół na cerkiew. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości świątynia wróciła do katolików. Wykonano wtedy kopię obrazu Matki Bożej. Po II wojnie światowej do kościoła wtargnęli bolszewicy i zaczęli wszystko niszczyć. Wynieśli wyposażenie i na oczach proboszcza ks. Antoniego Ciszewskiego chcieli je spalić. Część, m.in. obraz Maryi z Dzieciątkiem zabrali Sowieci. Nieznane są losy rodziny, która wzięła do swojego domu cudowny wizerunek. Ostatecznie odnalazł się on w Secyminie, który po II wojnie światowej wraz z sąsiednimi wioskami należał do parafii w Leoncinie. Jej proboszcz w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny 8 grudnia 1945 r. poświęcił w Secyminie drewniany zbór protestancki i odprawił w nim pierwszą Mszę św. Odtąd w każdą pierwszą niedzielę miesiąca była w nim sprawowana Eucharystia dla mieszkańców okolicy, a od 1954 r. - w każdą niedzielę miesiąca. Właśnie w tym drewnianym kościele zawisł na bocznej ścianie obraz Maryi z Wołczyna. Wymagał renowacji, ale nie było na to funduszy.
Zalążki parafii w Secyminie przypadają na rok 1962, kiedy wikariusz leonciński przeniósł się w okolice kościoła do drewnianego domu, który w 1963 r. poświęcono jako plebanię. W 1990 roku rozpoczęto w Secyminie zakładanie fundamentów pod budowę nowego kościoła. Rok później prymas Glemp wmurował kamień węgielny przywieziony z groty Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Nazarecie.
Losy obrazu Matki Bożej z Wołczyna związały się z bandyckim napadem na plebanię, który miał miejsce w nocy z 10 na 11 lipca 1992 roku. Zamaskowani napastnicy, szukając pieniędzy, bestialsko pobili ks. Tadeusza Jaworskiego. Nad ranem skatowany proboszcz doczołgał się do drewnianego kościoła i przed obrazem Madonny z Dzieciątkiem złożył ślub rozszerzenia jej kultu w podziękowaniu za uratowanie życia. W 1998 roku na dwa lata oddał obraz do renowacji do Muzeum Wojska Polskiego, po której wizerunek wniesiono w uroczystej procesji do nowego kościoła i umieszczono w ołtarzu głównym.