W 100. rocznicę wstąpienia Heleny Kowalskiej do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia 250 pątników wyruszyło w 17. pieszej pielgrzymce z ul. Żytniej w Warszawie do Ostrówka.
Nocna, cicha wędrówka stała się dla wielu czasem głębokiej modlitwy, refleksji nad własnym powołaniem i doświadczenia Bożej obecności. Pielgrzymka miała wyjątkowy charakter, zbiegając się ze stuleciem ważnego wydarzenia w życiu św. Faustyny Kowalskiej. 1 sierpnia 1925 roku przyszła apostołka Bożego Miłosierdzia zapukała do furty klasztoru przy ul. Żytniej w Warszawie.
Celem pielgrzymki był Ostrówek, miejsce, w którym Helena Kowalska spędziła rok (od lipca 1924 do lipca 1925), pracując u państwa Lipszyców. Zarobione pieniądze miały stanowić jej posag, który w tamtych czasach był niezbędny do wstąpienia do klasztoru. W pobliskim Klembowie św. Faustyna złożyła Bogu prywatny ślub wieczystej czystości w czasie nieszporów podczas oktawy Bożego Ciała. Był to dla niej czas walki duchowej, zmagań z tęsknotą za Bogiem i próbami odwiedzenia jej od planu wstąpienia do zakonu. Ostatecznie jednak, jak pisała w "Dzienniczku", "łaska Boża zwyciężyła w duszy".
Całonocna pielgrzymka piesza z Warszawy do Domu św. Faustyny w OstrówkuFenomenem pielgrzymki, który przyciąga wiernych, jest jej nocna formuła, zapoczątkowana w czasie pandemii COVID-19. Znaczną część trasy pątnicy pokonują w absolutnej ciszy. Idą przez Zielonkę, Wołomin, Duczki i Klembów.
- Ta pielgrzymka to czas, kiedy bardziej w tej ciszy przeżywam obecność moim życiu Boga - dzieliła się Hanna z parafii w Ostrówku, która wędrowała po raz trzynasty. Tym razem do stałych próśb, za rodzinę, dołączyła jeszcze jedną związaną z podejrzeniem choroby onkologicznej.
Ks. Marcin Łukasiewicz, proboszcz parafii NMP Matki Kościoła w Ostrówku, który szedł z pielgrzymami, podkreśla, że cisza, choć dla niektórych niewygodna, staje się przestrzenią, w której "mówi Bóg".
- To czas na konfrontację z prawdą o sobie, swoich słabościach i na wsłuchanie się w to, co przychodzi do serca. Dla wielu jest to bezcenna okazja, by uciec od zgiełku codzienności i wejść w głąb własnej duszy - dodaje.
Każdy z uczestników niósł w sercu własne intencje. Tadeusz, który kilka lat temu wraz z rodziną przyjechał z Ukrainy, pielgrzymował po raz czwarty. Jego życie i parafia pochodzenia są mocno związane z kultem Miłosierdzia Bożego. W drogę zabrał nawet swojego 7,5-letniego syna Mirka, który szedł, by "wspierać Pana Jezusa" i modlić się za mamę i siostrę.
Sebastian z Wołomina zdecydował się na udział spontanicznie, tydzień przed wydarzeniem, po usłyszeniu ogłoszeń w parafii. Szedł pierwszy raz i choć przyznaje, że było ciężko, próbę uznał za udaną. We Mszy św., którą sprawował dla pielgrzymów bp Tomasz Sztajerwald uczestniczył już ze swoją żoną, Elżbietą i trzema córeczkami.
Ponad 250 pielgrzymów przeszło w nocy z sanktuarium przy ul. Żytniej do Domu św. Faustyny w Ostrówku Gość Warszawski- Niezwykłość tej pielgrzymki polega na tym, że siostra Faustyna naprawdę wyprasza łaski. Jej obecność i wstawiennictwo są odczuwalne, a uczestnicy doświadczają uzdrowień, otrzymują światło odnośnie do tego, co trzeba w duszy naprawić, i znajdują pokój serca - dodaje ks. Rafał Miękus, wikariusz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Warszawie. - Nocna wędrówka z ul. Żytniej do Ostrówka jest żywym dowodem na to, że orędzie o Bożym Miłosierdziu, przekazane przez skromną zakonnicę sto lat temu, wciąż porusza serca, inspiruje do nawrócenia i prowadzi ludzi do spotkania z Bogiem w prawdzie, ciszy i wspólnocie - dodaje.