45 czy 250 tys.?

Tomasz Gołąb /PAP

publikacja 08.05.2016 19:33

Ilu uczestników miał marsz opozycji? Policja tłumaczy, jak liczyła uczestników pochodu "Jesteśmy i będziemy w Europie".

45 czy 250 tys.? W trakcie, gdy czoło marszu wchodziło na pl. Piłsudskiego, inni uczestnicy znajdowali się jeszcze na placu na Rozdrożu Tomasz Gołąb /Foto Gość

W sobotę przez stolicę przeszedł marsz opozycji i KOD "Jesteśmy i będziemy w Europie"; manifestujący przyjechali z całej Polski, by wyrazić niezadowolenie z rządów PiS. Według szacunków miasta, wzięło w nim udział 240 tys. osób, według policji - w kulminacyjnym momencie - 45 tys. Rozbieżności wywołały liczne komentarze na temat tego, jak policja liczyła zgromadzonych.

- Policja nie szacowała i nie będzie próbowała szacować liczby uczestników w trakcie przemarszu manifestacji KOD-u i opozycji, bo była bardzo duża rotacja ludzi - tłumaczy rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Mrozek. Według niego, trudno było oddzielić osoby, które faktycznie demonstrowały swoje poglądy, od tych, które po prostu w tym czasie przechodziły Traktem Królewskim. Jak mówił, szacunkowe liczby uczestników marszu KOD-u odnosiły się do dwóch momentów - początku zgromadzenia na pl. Na rozdrożu i jego szczytowego momentu na pl. Piłsudskiego.

Rzecznik stołecznej policji wyjaśnia, że celem policji było przede wszystkim zadbanie o bezpieczeństwo manifestujących i warszawiaków oraz zajęcie się kwestiami ruchu drogowego.

- Jeżeli mają się pojawiać pytania za każdym razem, ile osób przyszło na zgromadzenie, dlaczego policja szacuje to w taki, a nie inny sposób, to może warto zrobić tak, aby wszystkie zgromadzenia - to mówię troszkę z ironią i uśmiechem (...) - odbywały się na terenie wygrodzonym, a na wejściu powinno się ustawiać kołowroty, które liczą każdego co do jednej osoby - mówi Mariusz Mrozek.

Wyjaśnił, że pierwsza podana przez policję liczba 30 tysięcy osób odnosiła się do momentu, w którym zgromadzenie KOD i innych środowisk opozycyjnych ruszało z placu Na rozdrożu. Jak dodał, w tym komunikacie podkreślano, że nie wszyscy przybyli na plac Na rozdrożu, że bardzo dużo osób czeka na trasie marszu, część stoi wzdłuż al. Ujazdowskich, część przebywa jeszcze w parku Ujazdowskim.

- Można było też później zaobserwować, w trakcie trwania tego zgromadzenia, duże grupy ludzi, które dołączały do manifestacji na pl. Trzech Krzyży - powiedział.

Zobacz także:

Wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak na niedzielnej konferencji prasowej poinformował, że zgodnie z ostatnim raportem urzędu miasta, liczba uczestników sobotniego marszu wyniosła łącznie 240 tys.

Odniósł się również do rozbieżności między szacunkami dotyczącymi frekwencji podczas sobotniego marszu.

- Tak zrozumiałem z komunikatu policji, że oni podali informację o manifestantach, którzy według policji zgromadzili się na początku, czyli na placu na Rozdrożu i na końcu, czyli na placu Piłsudskiego. Natomiast my podaliśmy łączną liczbę wszystkich uczestników, którzy uczestniczyli nie tylko w tych dwóch miejscach, miejscu zbiórki i miejscu zakończenia zgromadzenia, a również tych, którzy brali udział w przemarszu i dołączali się po trasie - wyjaśnia Jarosław Jóźwiak. - Specyfiką tego marszu, co było też doskonale widać na monitoringu, a przypomnę - mamy kilkadziesiąt kamer po trasie tego przemarszu, jest to, że do tego zgromadzenia - nie jest ono klasycznym zgromadzeniem, na które ktoś przyjeżdża, jest przywożony autokarem lub gromadzi się w punkcie A, wychodzi z tego punktu A do punktu B i tam kończy - tylko mianowicie to, że bardzo dużo ludzi czekało na trasie i spontanicznie przyłączało się do tego zgromadzenia. Chociażby na Rondzie de Gaulle`a czekało co najmniej kilkaset osób, na placu Trzech Krzyży czy choćby wzdłuż al. Ujazdowskich czy Nowego Światu i ludzie dołączali się do tego zgromadzenia, stąd my podajemy łączną liczbę, oszacowaną przez wieloletnich pracowników Biura Bezpieczeństwa - mówi Jóźwiak.

- To największa manifestacja, jaką widziałem w Warszawie w swojej karierze, a zajmuje się bezpieczeństwem w mieście od blisko 10 lat - powiedział wiceprezydent Warszawy. Tłumaczył też, jak liczy uczestników demonstracji ratusz. - W przypadku manifestacji stacjonarnych przyjmujemy, że jest to od 3 do 4 osób na metr kwadratowy. Natomiast w przypadku manifestacji, które się poruszają 1 lub 2 osoby na metr kwadratowy. Sprawdzamy powierzchnię, którą taka manifestacja zajmuje i mnożymy przez te metry kwadratowe - dodał Jarosław Jóźwiak. 

zobacz także: