Ok. 250 zwolenników byłego proboszcza z Jasienicy protestuje przed praską kurią. Są wśród nich parafianie z Jasienicy, a także warszawscy znajomi kapłana.
Pikietujący mają ze sobą transparenty: "Oddajcie nam Kościół i ks. Lemańskiego”, "W obronie czci i godności ks. Lemańskiego”, "Ojcze święty pomóż nam”, "Pedofilów chronicie, dobrych księży niszczycie", "Jasienica wybacza abp. Hoserowi, dziękujemy za radosne święta". Śpiewają pieśni i odmawiają różaniec. Chcą powrotu ks. Lemańskiego do jego ostatniej parafii. Innego rozwiązania nie przewidują. Z okazji Wielkiego Czwartku "wzywają” abp. Henryka Hosera do pojednania. Liczą na rozmowę z duchownym. Zapewniają, że nie przyjechali tu na wojnę, ale po to, by porozmawiać z osobą decydującą o ich kościele.
- Ks. Lemański to najlepszy kapłan. Nie abp Hoser jest najważniejszy, tylko ks. Lemański jest najważniejszy - padają słowa mieszkanki Jasienicy w średnim wieku.
W tym czasie w katedrze praskiej trwała Msza Krzyżma, w której uczestniczyło ponad 500 kapłanów. - Nie byłoby zamknięcia kościoła w Jasienicy bez bulwersujących wydarzeń w Niedzielę Palmową. Jezus też gwałtownie zareagował, wręczy fizycznie, gdy w świątyni było niebezpieczeństwo zbezczeszczenia Domu Bożego. Byłbym niewiernym uczniem Jezusa, gdybym tego nie zrobił. Proszę mnie zrozumieć - mówił abp Hoser. Rozległy się gromkie brawa. - Do Jezusa trzeba zbliżyć się na kolanach w modlitwie, a nie z zaciśniętą pięścią - kontynuował.
Po Mszy św. abp Henryk Hoser spotkał się z reprezentacją pikietujących.
Kościół Narodzenia Pańskiego w Jasienicy został zamknięty do odwołania 15 kwietnia, po tym jak zwolennicy odwołanego proboszcza, ks. Wojciecha Lemańskiego, na wieść o zakazie odprawiania przez niego Mszy św. w tym kościele, zablokowali drzwi świątyni i nie wpuścili do środka wiernych.