Historyczne wozy pożarnicze, skok na poduszkochron i przejście przez komorę dymną. W Ogrodzie Saskim zainstalowało się "strażackie wesołe miasteczko".
Defiladą pojazdów pożarniczych rozpoczął się drugi dzień obchodów Międzynarodowego Dnia Strażaka (o obchodach pierwszego dnia czytaj TU >>). W samo południe kilkadziesiąt historycznych i współczesnych wozów wyruszyło z ronda de Gaulle’a, by ostatecznie zaparkować na pl. Piłsudskiego. Tam można było z bliska przyjrzeć się czerwonym maszynom. Ba, nawet zasiąść za kółkiem, włączyć syrenę i przymierzyć strażacki hełm. Przed każdym z wozów widniała tabliczka informacyjna.
Największe zainteresowanie budziły najstarsze pojazdy, tj. samochód gaśniczy minevra z 1926 r., na co dzień stacjonujący w Muzeum Ochotniczej Straży Pożarnej w Niepokalanowie, wóz warszawskiej straży ogniowej z 1922 r. czy pochodząca z początku XX wieku sikawka konna parowa. Spora kolejka ustawiała się także do nowoczesnych maszyn. Nie każdy wie, że na wyposażeniu straży pożarnej są także wysokospecjalistyczne wozy wyposażone np. w systemy łączności, laboratorium chemiczne czy sprzęt ratownictwa medycznego. A także specjalne, funkcyjne kontenery, np. dekontaminacyjny, używany do usuwania z ciała i odzieży szkodliwych substancji chemicznych, oświetleniowy i sztabowy.
Prezentacji pojazdów towarzyszyły liczne pokazy z udziałem strażackiego sprzętu. Chętni mogli zobaczyć m.in., jak przebiega akcja ratowania człowieka uwięzionego w samochodowym wraku czy używając fantomu samodzielnie udzielić pierwszej pomocy.
Kolejna porcja atrakcji czekała w Ogrodzie Saskim. Tam od godz. 13 trwał rodzinny festyn. Choć ze względu na liczbę atrakcji śmiało można stwierdzić, że było to "strażackie wesołe miasteczko". Śmiałkowie na własnej skórze mogli przekonać się, czym pachnie strażacka profesja. Test na odwagę zdawali, przechodząc przez komorę dymną, w której panowały warunki zbliżone do zadymionych pomieszczeń. Sprawnościowy - celując strumieniem wody do tarczy, wysokościowy - wspinając się ze strażacką asekuracją na sztuczną skałkę lub wieżę ze skrzynek po coca-coli. Chętni mogli także skoczyć na poduszkochron oraz "wykąpać się" w gaśniczej pianie. Do wszystkich atrakcji ustawiały się długie kolejki. Czas w parku umilał występ Staśka Wielanka i Kapeli Warszawskiej oraz orkiestry strażackiej.
Strażacki festyn w Ogrodzie Saskim odbył się po raz drugi. - To nasz ukłon w stronę społeczeństwa, które obdarza nas dużym zaufaniem, a także sposób na popularyzację zawodu strażaka - wyjaśnia Paweł Frączak, rzecznik prasowy Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Tak samo, jak w ubiegłym roku, festyn cieszył się ogromnym zainteresowaniem warszawiaków.