Chce zlikwidować Tęczę i przywrócić do pracy prof. Bogdana Chazana. Na plakacie zestawił wizerunek Hanny Gronkiewicz-Waltz ze zdjęciem rozszarpanego w wyniku aborcji dziecka. Z Mariuszem Dzierżawskim, kandydatem komitetu "Warszawa dla rodziny" na prezydenta Warszawy, rozmawia Tomasz Gołąb.
Tomasz Gołąb: Chce pan wygrać te wybory?
Mariusz Dzierżawski: Oczywiście. Ale to nie jest jedyny cel, jaki sobie stawiam. Od kilkunastu lat staram się z przyjaciółmi z Fundacji Pro - Prawo do Życia wpływać na opinię w Polsce. Wybory to dobra okazja, żeby w publicznej debacie brać udział. Więc już samo to, że mogę zaprezentować stanowisko prorodzinne, jest wartością. Ale oczywiście chciałbym też wygrać i zostać prezydentem Warszawy.
To dlaczego warszawiacy do tej pory nie poznali Pana programu?
Mój program streszcza się w haśle „Obronić rodzinę, przywrócić wartości”. Na wstępie kampanii przedstawiliśmy założenia programowe. Odnoszą się one do wartości, którym chcemy służyć. Teoria zarządzania, a także moje doświadczenie z biznesu i działalności publicznej mówią, że skutecznie można zarządzać ludźmi wtedy, kiedy jest się uczciwym. Jeśli mamy dobre informacje i uczciwe zamiary, łatwo nam komunikować się z ludźmi i podejmować właściwe decyzje.
Kiedy szef jest obłudny, jedno deklaruje, a drugie robi, cierpią na tym wszyscy dokoła. To jest właśnie przypadek pani Gronkiewicz-Walz.
Nie stawia się Pan w ten sposób w pozycji: jestem lepszym katolikiem od Hanny Gronkiewicz-Waltz, wybierzcie mnie?
Nie odwołuję się do swojego katolicyzmu, ale do zasad moralnych. W odróżnieniu od obecnej prezydent nie pojawiam się na odpustach i nie mówię o wierze, by za chwilę podjąć decyzje, które są z wiarą sprzeczne. Obłuda jest odpychająca dla każdego, nie tylko dla katolików.
Ale na odpuście ku czci bł. Władysława z Gielniowa, gdzie została zaproszona prezydent Warszawy, postawił Pan przed kościołem plakat z jej podobizną i rozczłonkowanym ciałem zabitego nienarodzonego dziecka. Widziałem, jak wiele osób interweniowało u księży, uznając za niestosowne zestawienie zdjęcia pani prezydent z napisem: "Głosując na HGW, popierasz aborterów".
Fundacja Pro - prawo do życia od lat prowadzi kampanię pokazującą, czym jest aborcja. Pokazujemy też, że zabijanie dzieci w szpitalach jest skutkiem działań konkretnych ludzi. Pani Gronkiewicz-Waltz jest odpowiedzialna za zabijanie nienarodzonych dzieci w warszawskich szpitalach. Drobiazgowo kontrolowała jeden szpital i zwolniła jego dyrektora tylko dlatego, że nie przeprowadzono tam aborcji. Nie słyszeliśmy, aby podobna kontrola była przeprowadzona w szpitalach miejskich, które aborcji dokonują. Sprawa prof. Chazana pokazuje, że prezydent Warszawy ma duży wpływ na to, co się dzieje w szpitalach jej podległych. Człowiek sumienia został zwolniony z pracy, aborterzy nie są nawet kontrolowani. Nie zamierzam milczeć na ten temat, nawet jeśli się to komuś nie podoba. Podobnie z Tęczą na pl. Zbawiciela. Przecież to symbol poddania się prezydent Warszawy lobby dewiacyjnemu: nie tylko homoseksualistom, ale także tym którzy ostatnio podejmują wątek kazirodztwa czy usprawiedliwiają pedofilię. Dziś ludzie ze środowisk LGBTQ, związani z biznesem pornograficznym i wszelkimi dewiacjami mają dostęp do szkół i indoktrynują tam dzieci.
Jestem pewien, że większość warszawiaków podpisuje się pod wartościami, do których się Pan odwołuje. Nie chcą nachalnej propagandy homoseksualnej, nie chcą, by w szpitalach dokonywano aborcji, chcą szkół wolnych od seksualizacji dzieci. Ale czy to wystarczy za cały program kandydata do rządzenia miastem przez cztery lata? Czy można wygrać prezydenturę tylko hasłem: nie wybierajcie Hanny Gronkiewicz-Waltz?
Moja kampania polega właśnie na odwołaniu się do wartości. Podobnie jak Pan uważam, że większość warszawiaków je popiera. Proszę zauważyć, że jestem jedynym kandydatem, który akcentuje zasady moralne w kampanii. Moja kampania, zbieżna zresztą z ogólnopolską kampanią „Rodzina ma głos”, polega na zachęcaniu ludzi do udziału w wyborach i głosowaniu na kandydatów, którzy służą wartościom. Odmowa głosowania na obłudników jest konsekwencją opowiedzenia się za wartościami. Czy to wystarczy do zdobycia prezydentury? Zobaczymy. Usunięcie hipokrytki ze stanowiska też będzie sukcesem.