- W Bożym słowniku nie ma słowa "niemożliwe" - mówią Anna i Marcin Wiśniarscy, pokazując na małego Franka. To jedna z wielu łask, których doświadczają czciciele Matki Bożej.
- Różańcem można wszystko wyprosić - uważa Marcin Wiśniarski z podwarszawskich Kań Helenowskich i z kieszeni wyciąga paciorki. To na nich gorąco modlił się do Matki Bożej, gdy Anna nie mogła począć dziecka.
Małżonkowie o potomstwo zaczęli starać się już w podróży poślubnej. Mijały kolejne lata - nie wychodziło. Lekarze orzekli niepłodność. Narastało rozczarowanie, frustracja, złość na Boga i małżeńskie kłótnie. Półtoraroczne leczenie metodą naprotechnologii także nie przyniosło efektów, a dziecka "za wszelką cenę” nie chcieli mieć.
Spowiednik cierpliwie wysłuchał. I poradził, by już teraz zaczęli modlić się o "jeszcze niepoczęte dziecko". - Przystąpiliśmy do Rodzinnego Koła Żywego Różańca, rodziców modlących się za swoje dzieci w parafii św. Faustyny na Bródnie - wspomina Anna Wiśniarska. I dodaje: - Skoro tyle osób wierzy, że mogę począć dziecko, zaufałam i ja.
Modlili się równo rok. Trudności przyszły niespodziewanie. Obydwoje nagle stracili pracę. I to wówczas, kiedy Anna właśnie podpisała umowę na stałe. Zaczęły się poważne kłopoty ze zdrowiem. Do tego ból niespełnionego rodzicielstwa. Nawet spowiednik przyznał, że "sytuacja jest patowa”. Czuli, że są na finansowym, zdrowotnym i emocjonalnym dnie, od którego można się już tylko odbić.
- W Bożym słowniku nie ma słowa "niemożliwe” - stwierdziła Anna. I wylała przed Bogiem wszystkie żale. - Z całych sił, jak nigdy dotąd, zaczęłam błagać Go o dar macierzyństwa. Nie chciałam już prowadzić obserwacji miesięcznego cyklu, postawiłam wszystko na Niego - wspomina Anna.
Franek począł się półtora miesiąca później. Dlaczego akurat wtedy, po pięciu latach małżeństwa? - To jest tajemnicą Boga, że właśnie teraz sprawił ten cud. Długo nie mogłam uwierzyć, że będę mamą, dla pewności zrobiłam trzy testy i jeszcze zdjęcia testów - wspomina Anna.
Fotografie są w albumie, podobnie jak zdjęcia z pierwszych chwil po narodzeniu, kąpieli, raczkowania i zabawy. - Nie mogę się nim nadziwić. Kilka razy na dzień go fotografuję, chciałabym, żeby miał pamiątkę, jak dorośnie - mówi Anna. Rodzice nie ustają w modlitwie za syna, codziennie go błogosławią. Matce Bożej powierzają poszukiwania pracy Marcina, małżeńskie niesnaski i… drugie dziecko, o które mąż rozpoczął modlitwę.