Izabella Cywińska wprowadza na scenę duchy tych, którzy żyli w dawnych polskich miasteczkach, czytali Torę, kochali i tracili najbliższych.
Wrażliwość, prostota, a może nawet asceza łączą autorkę i reżyserkę. Nie sposób więc, by na scenie Teatru Żydowskiego nie spotkały się Izabella Cywińska i Hanna Krall. Ale dopiero dziś w sztuce pod tytułem „…Coś jeszcze musiało być” Cywińska dokonała adaptacji dla Teatru Żydowskiego kilku opowiadań Hanny Krall, złożonej niemal w całości z pytań. Bo to, co opisuje Krall, jest jednym wielkim pytaniem: czy to mogło się zdarzyć naprawdę?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.