Dziś rano zmarł Artur Górski, poseł PiS. Tak wspominają go znajomi i przyjaciele.
Jeszcze w lutym, w czasie wywiadu Artur Górski opowiadał mi o swojej chorobie i o wierze, która pomagała ją znosić cierpliwie i z pokorą. Także w ostatnich miesiącach, kiedy na skutek powikłań po przebytym prawie dwa lata temu przeszczepie szpiku kostnego, poseł poruszał się na wózku, a potem leżał w szpitalu.
Mocno wierzył w pomoc z góry, której doświadczył podczas walki z białaczką i we wstawiennictwo św. Charbela. Niestety w ostatnich tygodniach choroba powróciła. Poseł zmarł nad ranem 1 kwietnia. Miał 46 lat.
Dzisiejsze obrady Sejmu rozpoczęło wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który ze wzruszeniem poinformował o śmierci partyjnego kolegi. "Dziś w nocy zmarł poseł Artur Górski, człowiek wyjątkowej dzielności, wyjątkowej ideowości w całym tego słowa znaczeniu oddany sprawie Polski. Użyję takiego sformułowania, bo w jego przypadku nie jest ono frazesem - oddany Bogu i ojczyźnie. Zmarł po ciężkiej chorobie, po bohaterskiej walce z tą choroba. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen" - powiedział prezes PiS.
- Wierzę, że ten czas był Arturowi podarowany i potrzebny. Mówił mi, że nauczył się cieszyć z każdego dnia spędzonego z synkiem, z każdego uśmiechu żony - wspomina poseł PiS Jolanta Szczypińska. - Zawsze był człowiekiem wierzącym, ale w czasie choroby jego wiara się pogłębiła i w ostatnich miesiącach był już duchowo zjednoczony z Bogiem, odszedł w wielkim spokoju, pogodzeniu.
Jolanta Szczypińska opowiada, że patrzyła na Artura, gdy na wózku przyjeżdża do sejmu, by wziąć udział w głosowaniach, które przecież często się przeciągały aż do późnej nocy.
- Kiedyś przyszedł na głosowanie o kulach, cały posiniaczony, bo siniaki tworzyły się nawet przy najmniejszym uderzeniu czy dotyku. Jako pielęgniarka mogłam sobie wyobrazić, jakim cierpieniem była dla niego choroba, mówiłam mu, że przebywanie wśród ludzi, w sejmie, nawet w maseczce, jest dla niego niebezpieczne. Odpowiadał: "Przecież jestem posłem, to są ważne sprawy". Dla niego hasło: "Bóg, Honor, Ojczyzna" nie było sloganem, on je realizował dzień po dniu w swojej pracy parlamentarzysty, ale również poza nią. Nam, posłom uświadamiał, na czym polega służba w Sejmie - tłumaczy Jolanta Szczypińska.
Wspomina, że Artur Górski zawsze mobilizował swoich kolegów, potrafił jasno wyrażać poglądy bez urażania innych, dla każdego miał dobre słowo. - Miał w sobie spokój, nawet podczas gorących i mało kulturalnych dyskusji parlamentarnych. Dla mnie to był wzór parlamentarzysty. Bardzo mi go będzie brakowało - mówi Jolanta Szczypińska .
Kiedy rankiem informacja o śmierci posła Artura Górskiego dotarła do mediów, na portalu społecznościowym, na profilu posła posypały się osobiste, serdeczne wpisy i kondolencje.
"Był bratem, przyjacielem i powiernikiem - napisał Patryk Górski, warszawski radny, brat posła.
Paweł Milcarek wspomina: "Pamiętam go najlepiej z początku lat 90., gdy prowadził swoją akcję na rzecz sprawy przegranej - czyli restauracji monarchii w Polsce. Robił wrażenie osoby wyjętej z tego świata zarówno pod względem elegancji sposobu bycia, jak i widzenia polityki poprzez idee zawieszone wysoko. W moim środowisku nazywaliśmy go "Szanownym Panem", niby żartem, ale przecież nawiązywało to do tonu jego relacji z ludźmi".