Przy relikwiach w kościele akademickim modlą się warszawiacy i pielgrzymi ŚDM.
Tuż przed południem kolumna samochodów z relikwiami bł. Piera Giorgia Frassatiego przejechała z kościoła ojców dominikanów na Służewie do kościoła akademickiego św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. W drzwiach świątyni powitali ją kard. Kazimierz Nycz i rektor kościoła ks. Jacek Siekierski. W towarzystwie licznych pocztów sztandarowych została procesyjnie wniesiona przed ołtarz.
Jak zaznaczył w kazaniu kard. Nycz, w przygotowania do ŚDM w Warszawie, które już zmierzają ku końcowi, pięknie wpisała się postać bł. Frassatiego - jednego z patronów krakowskiego spotkania, którego relikwie nawiedzają stolicę. I który w tych przygotowaniach "jest z nami", a dokonuje się to dzięki "tajemnicy Eucharystii i świętych obcowania".
- Pier Giorgio, jak każdy młody człowiek, chciał być szczęśliwy, ale potrafił tego szczęścia szukać tak, że osiągnął je w swoim krótkim życiu, czyniąc wiele wspaniałych i dobrych rzeczy, pokazując innym nieustanną więź z Bogiem, chociaż niczego nie robił "na pokaz". Bo tej odpowiedzi na pytanie, jak być szczęśliwym, szukał u Pana Jezusa - mówił metropolita warszawski, nazywając młodego błogosławionego "człowiekiem głębokiej, a przede wszystkim konsekwentnej wiary".
Kard. Nycz podkreślił, że poprzez peregrynację relikwii postać bł. Frassatiego wpisała się w warszawskie przygotowania do ŚDM
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
I w tych poszukiwaniach, nakierowanych na Chrystusa, na miłosierdzie wobec bliźnich i służbę im bł. Frassati może być wzorem dla młodzieży, która - jak mówił kardynał - wkrótce "przejmie odpowiedzialność za Kościół, świat i z pewnością będzie to robić inaczej niż nasze pokolenia, owocniej".
- Pragnienie bycia szczęśliwym porywa do tego, by być szczęśliwym nie tylko tutaj, ale by być szczęśliwym na wieki - podkreślił kard. Nycz. - Problem polega na tym, że we współczesnym świecie dość często ludzie, zwłaszcza młodzi, szukają tego szczęścia nie tam, gdzie je mogą znaleźć. Zdarza się bowiem, że stawiają znak równości pomiędzy szczęściem, które jest czymś wspaniałym i godnym pożądania, a doraźną przyjemnością. A ta ma to do siebie, że przemija, pozostawia po sobie rozczarowanie i frustrację.
Jak dodał metropolita warszawski, z pytaniem o szczęście przyszedł do Jezusa ewangeliczny młodzieniec, przyszedł też 100 lat temu bł. Pier Giorgio, przychodzą współczesna młodzież i dorośli.