W "Gościńcu" można spotkać wiele postaci biblijnych. 7-letnią Marię Magdalenę o wielkich zielonych oczach i kruczoczarnych włosach. Mędrców, w których bez trudu chrześcijanin rozpozna Trzech Królów. Ale gra ma być przeżyciem także dla osób niewierzących. Bo Jacek Małkowski chciałby, żeby gra miała nie tylko walor nowoczesnej ewangelizacji, ale by stawiła czoła najgłośniejszym pozycjom RPG. I była od nich lepsza.
W pierwszym wydaniu znajdzie się osiem scenariuszy. Każdy będzie osobną i wielowątkową przygodą, mierzącą z trudnymi pytaniami i wyzwaniami. Gdy jednego z uczestników ugryzie wąż, pozostali będą musieli unieść go i trzymać. Im dłużej dadzą radę, tym więcej możliwości się pojawi. Jeśli ugryzionym jest 120 kilogramowy wujek - słabsi nie dadzą rady. Chyba że ktoś wpadnie na genialny pomysł, by podeprzeć od spodu ugryzionego. Każde rozwiązanie jest cenne. Wystarczy ze sobą współpracować. Może się okazać, że najważniejszą osobą w grupie będzie babcia, która swoim doświadczeniem pomoże wybrać najwłaściwszą z kilku możliwości. Albo 10-letnia Zuzia, której wrodzony spryt umożliwi drużynie przejście etapu ze śmiertelnie groźnym gadem. Uczestnicy mają odczuć ciężar podróży wszystkimi zmysłami. Dlatego zamykają oczy, by poczuć się jak na targu w Betsaidzie. Nagle zobaczą sześciolatka, który ciągnie uporczywie za płaszcz. Czy pokaże, gdzie najtaniej kupić ryby, czy ma jakiś zupełnie inny plan? Gdy zacznie uciekać, drużyna ma pięć sekund, by podjąć decyzję: gonić go, czy nie? Presja czasu wywołuje emocje: biegniemy. Jeden z uczestników, w miejscu, uderza jak najszybciej kolanami w dłonie drugiego. Czy uda mu się wykonać tyle uderzeń, ile potrzeba? Jeśli nie, grupa nie dowie się, kim jest malec, i nie da rady uwolnić go (i jego ojca) od zbójców. Szkoda, bo chłopcem okazałby się przyszły św. Piotr.
- Marzę, by po takich przeżyciach ci, którzy usłyszą w Ewangelii o tym, który zaparł się trzy razy Jezusa, pomyśleli: „Znam go. To przecież jego goniłem w Betsaidzie!” – mówi Jacek Małkowski.