Warszawscy biskupi w procesjach rezurekcyjnych z Najświętszym Sakramentem.
W homilii podczas Mszy rezurekcyjnej w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Komorowie, kard. Kazimierz Nycz zachęcał do tego, by zmartwychwstanie stawało się osobistym doświadczeniem każdego z chrześcijan, pomimo trudności w wierze. Nawiązując do słów Ewangelii, przypomniał, że także ewangelicznym świadkom Zmartwychwstania, towarzyszyły chwile zwątpienia, a wiara w zmartwychwstanie była owocem drogi duchowego rozwoju.
- Apostołowie po tym, co się wydarzyło w Wielki Piątek, byli zupełnie rozbici. Zawiódł nie tylko Judasz: nie było ich pod krzyżem, z wyjątkiem św. Jana (…) Zaczęli się zbierać dopiero trzeciego dnia, ale nie dlatego, że pamiętali, co im Pan Jezus obiecał, nie dlatego, że zrozumieli, co zapowiadały Pisma – mówił kardynał. Podkreślał, że uczniowie Chrystusa stopniowo dochodzili do wiary w Jego zmartwychwstanie i zachęcał, by na ich wzór podjąć ten sam wysiłek.
„Prawda o zmartwychwstaniu Chrystusa nie jest taką łatwą i prostą, nie tylko do zrozumienia, ponieważ pozostaje tajemnicą, ale też do uwierzenia (…) bo tutaj nie chodzi o takie opuszczenie grobu, jakie stało się w przypadku Łazarza” - wyjaśniał kardynał. Nawiązując do postawy Marii Magdaleny, przypomniał, że z początku nie zrozumiała ona przesłania pustego grobu i dlatego udała się do apostołów Piotra i Jana.
Podkreślił, że, na wzór apostołów, droga wiary współczesnych chrześcijan wiedzie od empirycznego uznania, że grób jest pusty, do przyjęcia z wiarą prawdy o zmartwychwstaniu. Dodał też, że źródłem zmartwychwstania każdego człowieka, jest zjednoczenie z Bogiem, na wzór zjednoczenia Jezusa z Ojcem. Zjednoczenie to, ja mówił kardynał, dokonuje się mocą Chrztu św., który włącza każdego ochrzczonego w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.
„To jest ta nasza nadzieja i to jest radość, do której musimy dojrzeć i przekonać się o tym, dlatego, że właściwie to, co się wydarzyło w Dzień Zmartwychwstania, to, co przeżywamy dzisiaj w liturgii i uobecniamy w ten wielkanocny poranek – to się dzieje w naszym życiu przez wiarę i przez chrzest” - mówił kard. Nycz.
Ponawiając zachętę do podjęcia, na wzór apostołów, trudu dochodzenia do wiary, przypomniał, że sam Chrystus umacniał apostołów, ukazując im się przez 40 dni, po to, aby oni sami stali się głosicielami zmartwychwstania i jego świadkami.
Nawiązując do procesji rezurekcyjnej, która rozpoczęła poranną Mszę św., kardynał przypomniał o konieczności dawania świadectwa zjednoczenia z Chrystusem i wiary w zmartwychwstanie. Ponowił też zaproszenie by szukać „tego, co w górze”, które wybrzmiało w dzisiejszym drugim czytaniu. Jak mówił, w codziennym życiu chrześcijanina powinno być widać jego wiarę w zmartwychwstanie i w życie wieczne w Domu Ojca.
Metropolita warszawski przypomniał także słowa papieża Franciszka o wstydzie i nadziei, towarzyszących spojrzeniu na krzyż, wypowiedziane na zakończenie wielkopiątkowego nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Za ojcem świętym, kardynał wymienił postawy i sytuacje, będące źródłem wstydu wobec krzyża i tajemnicy Odkupienia, m.in. trwające wojny, śmierć niewinnych ludzi, dramat uchodźców, osobiste niewierności i wypieranie się Jezusa w codziennych sytuacjach. Przypomniał też o nadziei, której źródłem jest zbawienie biorące swój początek właśnie z krzyża.
„Trzeba, żebyśmy, idąc za Chrystusem Zmartwychwstałym (...) wyrażali naszą radość i wiarę w zmartwychwstanie całym sposobem naszego życia” - ponowił zachętę kard. Nycz na zakończenie homilii.
Procesji rezurekcyjnej, której w parafii patrona stolicy, błogosławionego Władysława z Gielniowa na Natolinie, poprowadził bp Michał Janocha towarzyszył dźwięk "największego dzwonu Warszawy". W homilii biskup przypomniał, że obchodzone żydowskie święto Paschy, czyli przejścia, ma swoje początki w wydarzeniach Starego Testamentu, kiedy Bóg w cudowny sposób wyprowadził naród wybrany z niewoli egipskiej. Także podczas ostatniej wieczerzy Jezusa, uczta paschalna przebiegała jak od wieków. Jezus, biorąc do reki chleb i wino wypowiada tradycyjne formuły, wypowiadane przez ojca rodziny, ale dodaje słowa szokujące dla ówczesnych żydów: "Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje.... Bierzcie i pijcie z niego wszyscy to jest bowiem kielich krwi mojej nowego i wiecznego przymierza".
- To była pierwsza komunia święta - mówił bp. Janocha. - Uczniowie spożywają chleb, piją wino, nieświadomi tego, że była to tajemnicza i prorocza zapowiedź tego, co się za chwile wydarzy.