Ponad 100 km dziennie pokona pielgrzymka rowerowa, która wyruszyła z Warszawy. Na jasnogórski szczyt dotrze z pieszymi pielgrzymami 14 sierpnia.
- Za nami pierwsza dycha - mówili pielgrzymi, zsiadając z rowerów przy sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Ursusie. Na twarzach nie było jeszcze zmęczenia. Wyruszyli wczesnym rankiem z parafii NMP Królowej Świata na Ochocie. Pierwszym przystankiem był Ursus i sanktuarium, w którym polecili Matce swoje intencje i prosili Ją o błogosławieństwo na dalszą pątniczą drogę.
- Jadę w intencji mojej trójki dzieci, żeby się w życiu nie pogubiły - mówi Mariusz Chodkowski z Ursusa, który w pielgrzymce rowerowej jedzie po raz pierwszy.
W roku jubileuszu 100. rocznicy objawień fatimskich i 300. rocznicy koronacji jasnogórskiego wizerunku Czarnej Madonny warszawscy pielgrzymi jadą do Częstochowy pod hasłem: "Idźcie i głoście - jedźcie i świadczcie". Ich drodze patronuje bł. o. Honorat Koźmiński (w tym roku przypada 100. rocznica jego śmierci).
- Nasza pielgrzymka jest mała, kameralna, bo chcemy dotrzeć na Jasną Górę szybko i sprawnie. To propozycja dla osób, które w pracy nie dostały urlopu, mają tylko kilka dni wolnych, a bardzo chciały pielgrzymować do Maryi - podkreśla Cezary Konopacki, komandor Warszawskiej Pielgrzymkowej Grupy Rowerowej.
270-kilometrową trasę pokonają w dwa i pół dnia
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Organizatorzy planowali jechać 50-osobową grupą, jednak zapisało się 77 rowerzystów. Jadą więc wszyscy chętni. Najmłodszy ma 13 lat, najstarszy - 63. Trasa jest niełatwa, a tempo szybkie. Pielgrzymi po drodze odwiedzą m.in. sanktuarium bł. o. Honorata w Nowym Mieście nad Pilicą oraz sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej w Studziannej. Pierwszego dnia pokonają 110 km, drugiego - 120 km, a ostatniego dojadą 44-kilometrowy odcinek na Jasną Górę.
- Najtrudniej jest się zdecydować. Potem już "idzie z górki" - mówi C. Konopacki. - Jedziemy z prędkością około 20 km/h. Limit dzienny kilometrów jest dosyć duży, ale nie zdarzyło się jeszcze, żeby ktoś z naszej grupy nie dał rady i nie dojechał na Jasną Górę.