Aż 10 mln zł z budżetu miasta pochłoną zabiegi in vitro finansowane przez Warszawę dla bezpłodnych par. Do programu przystąpiło aż sześć klinik. Widać, że to dla nich świetny interes. Gorzej z dziećmi, które zginą w trakcie tej procedury.
Aż sześć klinik, w tym Uniwersyteckie Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, będzie realizować miejski program zapłodnienia in vitro. Ich wybór nastąpił w wyniku konkursu: „Stołeczna kampania na rzecz wspierania osób dotkniętych niepłodnością z wykorzystaniem metod zapłodnienia pozaustrojowego w latach 2017 – 2019”. Do konkursu mogły zgłosić się kliniki z Warszawy, które mają pozwolenie ministra zdrowia na prowadzenie ośrodka medycznie wspomaganej prokreacji, mają odpowiednią kadrę i aparaturę medyczną oraz co najmniej pięcioletnie doświadczenie w stosowaniu metody in vitro.
Rada Warszawy przyjęła dwuletni program wspierania osób dotkniętych niepłodnością w czerwcu 2017 r. głosami radnych PO, choć procedura in vitro nieodłącznie związana ze zniszczeniem życia ludzkiego na pierwszym etapie jego rozwoju. Zaledwie ułamkowi poczętych istot ludzkich powstałych w wyniku in vitro dane jest przyjść na świat, a dzieci urodzone w wyniku procedury in vitro są narażone na znacznie większe ryzyko wystąpienia wad rozwojowych, niż dzieci poczęte w sposób naturalny. In vitro skazuje na ryzyko urodzenia się przed terminem, bardzo niskiej i niskiej wagi urodzeniowej, urodzenia wskutek cesarskiego cięcia, przyjęcia na oddział intensywnej opieki noworodkowej. Umieralność noworodków poczętych w wyniku in vitro jest ponad dwukrotnie wyższa niż poczętych w naturalny sposób. Procedura in vitro jest także niebezpieczna dla poddających się jej kobiet: zwiększa ryzyko umieralności matek i wielokrotnie zwiększa ryzyko zapadnięcia na nowotwory jajnika.
Zabiegi in vitro dla ok. 2,5 tys. par i związków nieformalnych będą kosztować warszawiaków 10 milionów złotych rocznie. Do trzech prób zapłodnienia pozaustrojowego będą miały prawo mieszkanki stolicy w wieku 25-40 lat. Koszt zapłodnienia pozaustrojowego to około 12 tys. zł.
W proteście przeciwko finansowaniu in vitro przez Radę m. st. Warszawy ksiądz Wojciech Sadłoń, dyrektor pallotyńskiego Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego zrezygnował z udziału w Komisji Stypendialnej stypendiów m. st. Warszawy im. Jana Pawła II. Duchowny wyjaśnił, że „metoda zapłodnienia pozaustrojowego godzi w godność osoby ludzkiej i wielokrotnie przypominał o tym papież Jan Paweł II”. Znany socjolog religii dodał, że „w ten sposób Rada m. st. Warszawy, chociaż wymaga od stypendystów godnego reprezentowania Jana Pawła II, sama przeciwstawia się jego nauczaniu. Jest to wyraźna sprzeczność, która występuje wbrew podstawowej zasadzie, aby wychowywać przede wszystkim własnym przykładem”.
Według Instytutu Ordo Iuris za finansowanie usług medycznych odpowiada ministerstwo zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia. Procedura in vitro nie jest zabiegiem leczniczym, bo nawet po poczęciu dziecka para pozostaje bezpłodna. Sam program „Stołeczna kampania na rzecz wspierania osób dotkniętych niepłodnością z wykorzystaniem metod zapłodnienia pozaustrojowego w latach 2017-2019” nie jest także programem polityki zdrowotnej.
Procedura „in vitro” nie leczy niepłodności. Jedyną dobrą metodą jej leczenia, z punktu widzenia moralnego, zgodnego z nauczaniem Kościoła, jest naprotechnologia, na którą w lipcu 2015 r. sejmik województwa mazowieckiego przeznaczył 300 tys. zł w ciągu trzech lat. Można więc inaczej. Taniej i z poszanowaniem godności ludzkiego życia. Pierwsze dzieci z tego programu mają się narodzić już wkrótce.
Czytaj także: