Tysiące spowiedzi i Mszy św. Dziesiątki tysięcy parafian. A tak niewielu pamięta o swoich dawnych duszpasterzach…
Na ścianie pokoju ks. Jana Maciejowskiego dojrzeć można jego zdjęcie sprzed pół wieku.
- Kiedyś byliśmy wszyscy piękni i młodzi. Dzisiaj tylko piękni – śmieje się kapłan, wyświęcony w 1969 r. Pamięta z dzieciństwa ingres bp. Michała Klepacza w rodzinnym Głownie, tuż po wojnie. Miał wówczas pięć lat. Z seminaryjnego rocznika, z 44 jego kolegów, żyje jeszcze kilku. W modlitwie wspomina nie tylko ich, ale także swoich parafian: od Bolimowa i Bielawy, po warszawskie parafie św. Zygmunta, św. Stanisława Kostki, czy MB Wspomożycielki Wiernych na Chomiczówce. Bywa, że ci, dla których poświęcili życie, odwiedzają swoich dawnych duszpasterzy. Tydzień temu przyjechali całym autokarem do ks. Jana Byrskiego, który doprowadził do powstania kilku parafii z okolic Mińska Mazowieckiego.
W Domu Księży Emerytów mieszka ich ponad 30. Z różnych diecezji, choć przed nowym podziałem administracyjnym diecezji z 1992 r. wszyscy pracowali w jednej, warszawskiej. Od kilku lat archidiecezja warszawska posiada własny Dom Księży Emerytów, w Kiełpinie.
Ks. Jan Maciejowski mieszka w Otwocku od blisko 10 lat. Ale ks. Michał Skibiński już ponad 20. Wieloletni duszpasterz osób głuchoniemych nie wygląda na swoje 96 lat. Dziarsko pomaga znacznie młodszym kapłanom. Nakłada zupę ks. Marianowi Marczewskiemu, dawnemu proboszczowi parafii św. Jakuba w Jadowie, wyświęconemu w czasie uwięzienia Prymasa Tysiąclecia przez bp. Franciszka Jedwabskiego. Ks. Marian, kolega kard. Józefa Glempa ze szkolnej i seminaryjnej ławy, gdy przychodzą lepsze dni, wspomina z ks. Janem Świerżewskim stare dzieje i kolejne parafie. Każdy z nich to żywa historia Kościoła, który przeszedł jak Mojżesz przez Morze Czerwone przez lata komunizmu.
- A pamiętasz, jak ludzie w Rawie Mazowieckiej powiesili w stanie wojennym obok posterunku hasło „Pójdźcie do mnie, dzieci moje”, podczas nawiedzenia Ikony Jasnogórskiej? – śmieją się w fotelach holu Domu Księży Emerytów.
Jest pora obiadu. Dziś z kuchni pachnie potrawką z kurczaka. Na miejscu pracuje kilka osób świeckich i trzy siostry Benedyktynki Misjonarki. Ale w Otwocku, oprócz widoku sosen, uderza przede wszystkim cisza.