Uśmiechnięta, pełna ufności w Boga i otwarta na drugiego człowieka. Tak o śp. Helence Kmieć mówią jej przyjaciele. I w kościele św. Anny zorganizowali wieczór wspomnień.
"Misja: Niebo” - pod takim hasłem 24 stycznia, w pierwszą rocznicę śmierci, w kościele św. Anny odbył się wieczór poświęcony śp. Helence Kmieć. Helenka była wolontariuszką Wolontariatu Misyjnego Salvator, zginęła na misji w Boliwii ugodzona nożem w czasie napadu na ochronkę dla dzieci prowadzoną przez siostry Służebniczki Dębickie w miejscowości Cochabamba.
- "Misja: Niebo” nawiązuje do hasła wyjazdu misyjnego Helenki "Boliwia: misja możliwa” i przypomina o tym, że "Niebo" jest to misja, do której każdy z nas powinien dążyć - wyjaśniają organizatorzy.
Wieczór wspomnień rozpoczęła Msza św. W homilii ks. Adrian Żądło, salwatorianin, nawiązując do Ewangelii o siewcy, przypomniał, że Ewangelicznym siewcą jest Jezus, który naucza, sieje, dokonuje cudów i przemiany ludzkiego życia. - Ale uwaga: to od nas zależy, czy będziemy tą żyzną glebą - przestrzegał.
Dodał, że naszym powołaniem jest głosić Ewangelię i pozwolić Bogu działać na glebie naszego życia.
- Nie rozumiemy tak po ludzku tego, co dokonało się przed rokiem, zachwycamy się Helenką, życiem Grzegorza, który z tym Kościołem był związany, oni byli żyzną glebą - mówił salwatorianin.
I kontynuował: - Zwłaszcza śmierć Helenki uświadomiła całej Polsce, a może i całemu światu, że przede wszystkim ona była taka normalna, taka Ewangeliczna, że pozwoliła, by to Chrystus-siewca, siał na glebie jej serca, pozwoliła, aby to Chrystus uprawiał poletko jej życia.
Mówiąc o życiu Helenki zwrócił uwagę, że w sercu drugiego człowieka zostawiała radość, prostotę i swoją obecność. - Z jednej strony była osobą niezwykłą, z drugiej normalna, prosta, uśmiechnięta, życzliwa, lubiła się przytulać. Czyż nie ma piękniejszego obrazu chrześcijaństwa? - pytał ks. A. Żądło.
- Helenko, glebo życia, na której wzrastało i dale wzrasta słowo Boga, dziękujemy Ci za przykład twego życia, dziękujemy ci za przykład, jak być glebą życia, jak pozwolić siewcy uprawiać tę glebę - mówił.
Na zakończenie dodał, że życie śp. Helenki przyniosło owoc. - Patrzymy na twoje zdjęcie, twój ogromny uśmiech i widzimy owoce 30-krotne, 60-krotne i 100-krotne. Te owoce znane są tylko Bogu samemu. Helenko, niech będzie Bóg uwielbiony w twoim życiu, które wydaje owoc w życiu tak wielu ludzi - zakończył.
Wspomnieniami o zmarłej wolontariuszce podzielili się jej przyjaciele. Magdalena Kaczor, była jedną pierwszych z osób, która w mediach opowiadała o życiu zamordowanej w Boliwii Heleny Kmieć. Z Heleną poznały się na wyjeździe misyjnym na Węgrzech. I od razu polubiły.
- Myślę, że Helenka żyła na pełnej petardzie, bo żyła tu i teraz i tak powinni żyć chrześcijanie - mówiła.