O jego mamie, Wandzie Lurie, mówiono: polska Niobe. O nim: pierworodny powstania warszawskiego. Przeżyła egzekucję w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. 15 dni później urodził się Mścisław.
Był ikoną Powstania Warszawskiego na Woli.
- Nie wiem, ile Pan Bóg ma dla mnie jeszcze lat. Ale wierzę, że skoro zechciał ocalić życie mojej mamy i moje, to miał w tym cel. Nie mogę narzekać na nieciekawe życie, choć raczej biedne. Pytają: jak można przeżyć tyle i nie być pesymistą? Tym, którzy „zazdroszczą” biografii, mówię czasem z przekąsem, żeby wzięli choć jedną chorobę. Ale nie zawał, żylaki, chore serce, reumatyzm… Cierpię na poobozową bezsenność. Śpię godzinę-półtorej. Najwyżej. Śnię koszmary. Panicznie boję się tłoku, głodu, ciemności, ognia, munduru… Tak mi już pewnie zostanie. Jedno marzenie mam tylko: choć raz postawić z żoną stopę na Ziemi Świętej. Ale jak to zrobić, skoro za przeżycie eksterminacji ludności Woli, za wypędzenie z miasta, za obóz ZUS doliczył mi do emerytury 1,69 zł, a na leki musimy wydać ponad 900 zł? - mówił nam jeszcze rok temu Mścisław Lurie, cudownie ocalony z Rzezi Woli.
Spotkać go można było zawsze 5 sierpnia na uroczystości w hołdzie Ludności Cywilnej Woli przy Pomniku Pamięci 50 Tysięcy Mieszkańców Woli Zamordowanych przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego, która odbywa się na Skwerze w rozwidleniu ul. Leszno i Solidarności.
Dr Mścisław Lurie był współzałożycielem i aktywnym członkiem Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę. Działał społecznie pomagając bezrobotnym przy Polskim Stowarzyszeniu Chrześcijańskich Przedsiębiorców w Warszawie. Współpracował intensywnie z Fundacją Polsko-Niemieckie Pojednanie. Był autorem publikacji poświęconej pamięci Jego matki, Wandzie Lurie, pt. "Polska Niobe", która została wydana w 60. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
W 1944 r. cudownie ocalała w egzekucji ludności na Woli jego matka, Wanda Lurie, która podczas rozstrzeliwania była w ostatnim miesiącu ciąży.
Gdy zrozpaczona błagała Niemców, by ratowali ją i dzieci, któryś zapytał czym się wykupi. Wyjęła trzy złote pierścionki. Wziął je, ale za chwilę uderzył jej 11-letniego syna: „Prędzej, ty polski bandyto”.