Uroczystą zmianą warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza, hymnem państwowym, złożeniem kwiatów, salwą honorową, przemarszem do katedry WP i Mszą św. upamiętniono zamordowanych 75 lat temu na Wołyniu Polaków.
Głos zabrał również ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, honorowy przewodniczący komitetu społecznego obchodów 75. rocznicy ludobójstwa na Wołyniu. - Mój ojciec był świadkiem wymordowania wsi w Małopolsce. Napisał w pamiętniku, że Kresowian zabijano na dwa sposoby: raz siekierą i widłami, a drugi - przez przemilczenie. Przed śmiercią dodał, że śmierć przez zapomnienie jest gorsza. I my dziś wołamy: "Ukraino, czemu nie pozwalasz pochować naszych matek i ojców?". Nie mają pomników ani grobowców. Nawet zwykły krzyż nie stoi tam, gdzie zginęli. Dopóki III RP nie wymusi wstrzymanych ekshumacji, nie będzie godnego upamiętnienia pomordowanych. Cieszymy się, że Andrzej Duda dotrzymał obietnicy i dziś pojechał do Wołynia. Ale do nas, na Lubelszczyznę, przyjeżdża Petro Poroszenko i próbuje odkręcić całą sprawę. Mówi, że jedni i drudzy mordowali. Jakim prawem taki człowiek został wpuszczony do Polski?! - dziwił się.
Zaapelował też do władz kościelnych o włączenie się w poszukiwanie prawdy o Wołyniu. - Ukraińcy na masakrę wybrali dzień święty. Zarąbali przy ołtarzu duchownych. Jako kapłan oczekuję, by biskupi i kardynałowie jednoznacznie poparli wołanie o Wołyń. Każdy kapłan tam rozszarpany jest męczennikiem. Prosimy o podjęcie kroków, by ich godnie pochować i by każdy chłopak wstępujący do seminarium wiedział, że męczennikami byli również księża na Wołyniu - mówił.
W uroczystościach na pl. Piłsudskiego wziął udział minister Michał Graczyk, który - w imieniu Mateusza Morawieckiego - odczytał list do przybyłych. Premier podkreślił w nim, że ludobójstwo na Wołyniu pozostaje wciąż niezagojoną raną, która jest tym bardziej otwarta, że przez lata była zapomniana. Zadeklarował również godne upamiętnienie rzezi wołyńskiej.