- Bo my się nigdy długo nie gniewamy - mówią Natalia i Józef Frankowscy z Góry Kalwarii, świętujący brylantowe gody.
Pan Józef 12 czerwca obchodził 100. urodziny. Urodził się i wychował w Kawęczynku, nieopodal Góry Kalwarii. Jego żona Natalia w listopadzie skończy 97 lat. Na wspólnej, małżeńskiej drodze są od 75 lat.
- Poznaliśmy się przez buty. Kazałam sobie zrobić piękne, modne wtedy oficerki. Poszłam więc do szewca, a ten zrobił mi naprawdę dobre buty. Szewc też przypadł mi do gustu i tak ta nasza znajomość się zaczęła - mówi pani Natalia.
Jej mąż dodaje, że szewski fach jest jego pasją i jeszcze w ubiegłym roku zajmował się naprawą obuwia. A w swojej wybrance zobaczył przede wszystkim dobro i opanowanie.
- Najważniejszy jest spokojny charakter. Kiedy jeden drugiego stara się zrozumieć, wszystko się układa - dodaje jubilat i przyznaje, że także w ich małżeństwie zdarzały się "ciche dni". - Ale najdłużej trwały dwa, trzy dni. Potem już nie wytrzymywaliśmy - mówi.
Natalia i Józef Frankowscy złożyli przysięgę małżeńską 8 sierpnia 1943 roku
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
- Dobrze nam było i jest nadal. Nie za bardzo żeśmy się kłócili, bo też nie było o co. Nie cierpieliśmy niedostatku, zawsze wszystkiego mieliśmy w sam raz. Jak w życiu człowiek ma za dużo, to też nie jest dobrze - mówią zgodnie małżonkowie. I dodają, że najtrudniejsze dla nich były lata okupacji.
- Te nieprzespane noce, strach, łapanki... Często trzeba było uciekać i się chować. Byłam o krok od wywózki. Niemcy nas okrążyli, zaczęli strzelać. Obok mnie padali ranni i zabici. Były okropne krzyki, ludzie uciekali i w tym zamieszaniu, sama nie wiem, jak to się stało, ale udało mi się uciec. W czasie wojny ciężko było, ale jakoś razem daliśmy radę. Pobraliśmy się w 1943 roku. Powstanie Warszawskie przeżyliśmy w Szymanowie, skąd pochodzę - wspomina pani Natalia.
Państwo Frankowscy mieszkają w Baniosze, nieopodal Góry Kalwarii. Wychowali 3 dzieci, doczekali się 5 wnuków i 7 prawnuków. Są dumni z tego, że potrafili stworzyć zgodną rodzinę, która nadal trzyma się razem.
- Nasze dzieci mieszkają w Skolimowie, Konstancinie. Wszyscy jesteśmy blisko - mówi pani Natalia.
Jej najstarsza córka przyznaje, że rodzice, chociaż już teraz leciwi, nadal są dla całej rodziny opoką i wielkim autorytetem.