Kard. Kazimierz Nycz poświęcił Dom bł. Aniceta. Bezdomni dostaną nie tylko talerz zupy.
Tablica darczyńców, która kiedyś zawiśnie w jadalni Domu bł. Aniceta Koplińskiego, będzie musiała być bardzo długa. A i tak nie obejmie wszystkich, którzy z dobrego serca wspierali Fundację Kapucyńską i klasztor przy ul. Miodowej.
- W krytycznym dla inwestycji momencie niepozorna kobieta przekazała br. Jarkowi zawiniątko. „To na dom dla bezdomnych” – powiedziała, nie chcąc ujawnić nawet imienia. W środku było 210 tys. zł – mówi gwardian kapucynów br. Kazimierz Synowczyk, dodając, że codziennie dziękuje Bożej Opatrzności za to, że stawia na jego drodze ludzi wielkiego serca. W budowę włączyły się także inne klasztory kapucyńskie.
W półtora roku udało się dzięki ofiarodawcom wznieść miejsce, do którego z zawilgotniałych podziemi kościoła pamiętającego odsiecz wiedeńską przeniosą się bezdomni. W godnych warunkach będą korzystać z pracy kilkudziesięciu wolontariuszy Towarzystwa o. Pio, gotujących im codziennie trzysta litrów gęstej, pachnącej zupy. Choć początkowo w kasie fundacji nie było ani centa, co brzmi jak przekręcone imię patrona przedsięwzięcia, Aniceta Koplińskiego. Nie mieli pieniędzy, tak jak ich bezdomni.
- Od 30 lat liczba osób korzystających z naszej pomocy stale rośnie. A warunki lokalowe pozostawały bez zmian. Przez lata udzielaliśmy jej w zawilgoconych podziemiach kościoła, gdzie zimą działa ruchoma szopka. Wielkie, gorące garnki musieliśmy znosić po wąskich schodach, brakowało toalet, wentylacji, elementarnych warunków do częstowania ludzi i wydawania im odzieży czy leków. Nie można było tak dłużej – mówi Edyta Foryś z Fundacji Kapucyńskiej.